tymswoimpięknymuśmiechem,ramieniemoplótłmnie
ciasnowtalii.Śmiałamsięzjakiejśgłupoty,którą
wyszeptałmidouchawchwili,gdyktośnas
fotografował.Każdegodniażałowałam,żenie
pamiętam,cowtedypowiedział.Przesunęłampalcem
pojegotwarzy.Takbardzozanimtęskniłam.
Codziennieodczuwałamtojakwbijanienożawserce.
Tegowieczorupłakałamtakdługo,żewreszcie
zasnęłam–nierobiłamtegoodmiesięcy.
Obudziłamsięzkrzykiem.Znowuprzyśniłmisię
Carter.Wuszachsłyszałamdudnienieserca,kiedy
usiadłam,usiłujączłapaćoddech,podobniejakkażdej
nocy.Podciągnęłamkolanaiwłożyłammiędzynie
głowę.
Nagledrzwipokojuotworzyłysięizabłysłoświatło,
niemalmnieoślepiając.Krzyknęłamizobaczyłam
Ashtonawbokserkach.Rozglądałsiębacznie
popokoju.Wjednejręcetrzymałpistoletwycelowany
przedsiebie,drugąrękędociskałdopiersiimiałwniej
paskudniewyglądającynóż.Byłbardzoskupiony
imorderczozły.Terazwyglądałnawrednegoagenta
SWAT,anieślicznegomodela.
Wułamkusekundyprzeszedłprzezpokój.
–Wstańischowajsięzamną!–rozkazał.
Natychmiastwyskoczyłamzłóżka,zastanawiającsię,
ocochodzi.Czyktośobcydostałsiędodomu?
Wchwiligdyznalazłamsięzanim,zacząłsię
wycofywać,zmuszającmnie,bymprzemieszczałasię
razemznim.Potknęłamsięiżebyzachować
równowagęchwyciłamgozabiodra.Cofaliśmysię,