Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałdrugi
Anna
Drzwipokojuhotelowegocichosięzatrzasnęły.
Wchwiligdyzostałamsama,jużzanimtęskniłam.Nie
miałamnajmniejszejochotyspędzaćnocywsamotności.
Skłamałam,zapewniającgo,żeniebędąmisięśniły
koszmary,bowiedziałam,żetonieprawda.
Najprawdopodobniejczekałamniepaskudnanoc,ale
pocieszałamsię,żetotylkoosiemgodzin,apotem
znowugozobaczę.
Westchnęłamiposzłamdosypialni,zdjęłam
sukienkę,którąmamawypożyczyłaspecjalnienaten
wieczór.Uśmiechającsiędosiebie,włożyłambuty
nadnotorbypodróżnej,żebyjezatrzymać–niebyło
szans,żebymjeoddała.Założyłampiżamę,naktórą
składałysięszortyipodkoszulekAshtona,iweszłam
podkołdrędozimnegołóżka.Dziwniesięczułam,leżąc
samotnie,łóżkowydawałomisięzaduże,miałamzbyt
wielemiejscananogiiniktmnienieprzygniatał.
Zaśmiałamsięcichoizaczęłamwspominaćminiony
dzień.
Świetniesiębawiłamichoćwszystkomiałosię
zmienić,nieoddałabymtegowieczoruzażadneskarby
świata.WidokAshtonawsmokingupodsunąłmiwiele
tematówdofantazjowania.Przypomniałamsobiewyraz
jegotwarzy,gdyschodziłamposchodach.Sposób,
wjakinamniespojrzał,sprawił,żeserceżywiej
mizabiło.Niemiałamnajmniejszychwątpliwości,