Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiktusia
Wiktusiasmaczniejeszczespała,kiedysłoneczkociepłym
pyszczkiemzapukałodojejokienka:
–Kochanie,obudźsię,czasdoprzedszkola!
Dziewczynkaprzetarłazaspaneoczy.
–Niechcę,niepójdę,słyszysz!–powiedziałastanowczo,
poczymodwróciłasięiprzykryłakołderkąposamczubek
głowy.–Niepójdę,bodziecimniebiją!
Zabawkiikotekspojrzeliposobiezdziwieni.
–Wiktusiu,cosięstało?–pokręciłgłowąpajac.–Przecież
lubiłaśchodzićdoprzedszkola,prawda?
Panienkarozzłościłasię.
–Niepójdęijuż!...Yhy…yhy…–zakaszlała.
Zabawkomtrudnobyłouwierzyćwto,copowiedziała
Wiktusia.
–Wstawajszybko,bospóźniszsiędoprzedszkola.
–zamiauczałkotekMrukotekipokazałdziewczynce
olbrzymikocigrzbiet.–Toświetnagimnastykamięśni.
Kilkakocichgrzbietówiodrazusięlepiejpoczujesz.
–Dziękujęzaradę–odpowiedziałabardzo
niezadowolona.
No,tak.Fifiszczeka,Mrukoteksięłasiijaktabiedna
Wiktusiamapójśćdoprzedszkola.Dobrzejejtutaj,pod
kołderką…
–Wprzedszkoluczekająkoleżanki,koledzy…ipanie!
–Och,gdybymmogła,choćnajedendzieńpójść
doprzedszkola–wtrąciłakredkaAdelka.–Zabierzmnie
zsobą.Narysujęcinajpiękniejsząpiłkęnaświecie.