Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Icootymmyślisz,Wiktusiu?spytałorazjeszcze
słoneczko.
Nierozumiesz?!Niepójdęijuż!...Jejku,kręcimisię
wgłowie!Oj,jaksiękręci!
Pochwilizastanowieniapowiedziała:
Nodobrze!...Wstaćmogę,aledoprzedszkolaniepójdę
ijuż!
Dziewczynkajeszczeniezdążyławstaćzłóżka,gdyktoś
pociągnąłzakołnierzjejróżowejpiżamy.
Ała!krzyknęłaprzestraszona.Toboli!
Przepraszam…Mamdociebiesprawę.Czymogłabyś
zabraćmniedoprzedszkola?Skoroniemaszochotypójść
sama,tomożemógłbymcitowarzyszyć?zaszczekał
piesekFifi.
Teżcoś!oburzyłasięWiktusia.
Jużniepamiętasz,jakobroniłemcięprzedtym
niegrzecznymTomkiem?!Chcęzobaczyćtwoje
przedszkole...Idzieci!wtrąciłrazjeszczepiesek.
Proszę...Błagam!
Notak…Sama,niesamaitakniepójdę!
odpowiedziała.
FifispojrzałnaAdelę,którawskazałaruchemgłowy
leżącegonadywaniekota.Lizałłapkiiwyglądałotrochę
tak,jakbynic,cosiędziejewokoło,nieobchodziło
sympatycznegofutrzaka.
Niemanajmniejszychwątpliwości.Niejest
zainteresowanysprawąstwierdziłFifi.
Igdykredkazpsemrozprawialinadważnądlanich
sprawą,dziewczynkanaglezniknęła.AdelaiFifi
przeszukalicałypokój.Nic!Kamieńwwodę!