powiniensięwdawaćwniemądresprzeczki
zdziewczętami.
–Niezwracamnaciebieuwagi?–powtórzył
zoburzeniem.–Wszakżeczęstobawiliśmysię
wdzieciństwie.
Sophiaprychnęłalekceważąco.Przeszłomuprzez
myśl,żezapewnemiałachęćwspomniećotym,jak
włóczyłsięzaniminiczympiątekołouwozu,
ewentualnieodgrywałrolęgraczadrużynyatakującej
wkrykieciebądźnadobnejdziewicydouratowania
przedsmokami,Saracenamitudzieżpołowąfrancuskiej
armii.Towszystkojednakniesprawiało,żeuważała
gozabratniąduszę.
–Wyruszamywdalekąidługotrwałąpodróż–dodał.
–Poznaszkogośinnegoizakochaszsięnanowo,gdy
dorośniesz.Tonaturalne.
Poniewczasiepojął,jakogromnegodopuściłsię
nietaktu.Sophiawyprostowałasięzoburzeniem.Teraz
sięgałaCallumowiprawiedobrody.
–Tynadęty,nieczułydraniu!–wycedziła.–Jak
tomożliwe,żejesteśbratembliźniakiemkogośtak
cudownegojakDaniel?Niemampojęcia,dlaczegotak
sięstało,niemniejrazjeszczepodkreślam:kocham
DanielaiklnęsięnaBoga,żezaniegowyjdę.
Acodociebie…Obyśzakochałsięwkobiecie,która
złamieciserce!
Zamierzałaodejśćzgodnością,lecznawłasne
nieszczęściezahaczyłaczubkiemstopyokrawędź
dywanuiniemalpadłajakdługanapodłogę.Cal
wybuchnąłśmiechem,aSophiazwściekłością
zatrzasnęładrzwi.