Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
melodyjnymgłosem.
Byłaprawiewzrostugosposi,któraliczyłasobiemetr
siedemdziest.Miałaste,faluce,niedługieblond
włosyizieloneoczy,dotegoróżoweustaokuszącym
kształcieipromiennyuśmiech.
Coturobiszwczasiezamieci?
MuszęsięzobaczyćzDaltonemKirkiem.Topilne!
powiedziałaMerissaznaciskiem.
ZTankiem?powtórzyłaMavie,używając
pieszczotliwegoprzezwiskanajmłodszegozbraci.
Tak.
Amogęspytaćpoco?zainteresowałas
gosposia.
Niesądziła,abyKirkowiemoglimiećcokolwiek
wspólnegozdziewczyną.
NiestetynieodmówiłamiękkoMerissa.
Skorotak,zarazgoprzyprowadzę.
Zaczekamtutaj.Niechcęzamoczyćdywanu
oznajmiłamłodakobietairoześmiałasięsrebrzyście.
Mavieposzładosalonu,gdzieTankoglądałtelewizję.
Właśniezaczęłysięreklamy,więcściszyłdźwięk.
Cozacholerstwo.Minutaprogramuipięćminut
reklam.Czyonijeszczesięłudzą,żektokolwiekzostaje
natenczasprzedtelewizorem?mruknąłispoważniał,
widzącminęMavie.Cosięstało?
ZnaszBakerów?Mieszkajązamiastemwtopolowym
zagajniku.
Tak.
PrzyszłaMerissa.Mówi,żemusisięztobąwidzieć.
Dobrze.Niechwejdziepowiedział,wstając.
Niechciałazamoczyćpodłogi.Przyszłatupieszo.