Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
próbowałamzachowaćczystośćmyśli.
Ciekawe,czyonteżsiętakmęczy?–zastanawiałam
się.
PewnonieNiepotym,jakmniezobaczyłwtej
włosiennicy,wktórejmusiałamwyglądać,jakmatka
KingKonga.
–Mogęjużzgasićświatło?–spytałJack.
Gdybymniektośpytał,powiedziałabym,żejegogłos
zdradzałnapięcie.
–Oczywiście–odparłam.
Wyłączyłlampęiprzezchwilęleżeliśmy
wciemnościach,słuchającswoichoddechów.
Miałamproblem.Zwyklesypiamnago,akoszula
przysłanaprzezSelinępotworniemniegrzała.Zresztą
niewiem,czytylkokoszulaWkażdymraziebyło
mistraszniegorąco.Jackchybaczułsiępodobnie.
Wierciłsięikręcił,ażwkońcuściągnąłbluzę
odpiżamy.Chybaniewielemutopomogło,bonie
przestawałsięprzewracać.Półgodzinypóźniejnagle
zerwałsięzłóżkairuszyłdołazienki,jakbygodiabeł
gonił.Pochwiliusłyszałamszumprysznica.
Zarazpotemszczęśliwieusnęłam.
Obudziłamsiępierwsza.Uniosłamsięnałokciu
ispojrzałamnaJacka.Wyglądałwspaniale,nawet
nieogolony.Ciemny,gęstyzarostnadawałmuwygląd
pirata.
Leżałpółnagi,boniewłożyłponowniebluzy
odpiżamy.Właśniezastanawiałamsię,czyzdjąłtylko
górę,gdyotworzyłoczy.
–Cześć–powiedział.–Przepraszamzato–rzucił,