Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Potempanidwarazysięupewniła,czywkładamy
prawybutnaprawąnogę,alewynalewą,izaczęłosię
wpychanie.Pomagałem,jakmogłem,wykręcałemnogi
nawszystkiestrony,apiętaitakciąglegrzęzła
miwcholewce.Mniejwięcejpodziesięciuminutachpani
zaczęławciągaćpowietrzeustamiizrobiłasięcała
czerwona.
–Pchaj,Tomek,pchaj–powtarzaławkółko,tarmosząc
cholewki.
Ajapchałem,ilewlezie,choćczułem,żepodwijają
misięskarpetki.Trochętotrwało,alewkońcuznowu
miałembutynanogach.Paniwstała,odetchnęłazulgą
iotrzepałasobiespódnicę.Właśniechciałacoś
powiedzieć,leczbyłemszybszy:
–Aletoniesąmojebuciki–wyznałem.
Naszapaninachwilęprzestałasięruszać.Patrzyła
namnie,ajejoczyzwęziłysięiwyglądałyjakszparki.
Zastanawiałemsię,czyonawogólemniewidzi.
Zatodziurkiwnosiezrobiłysiędużeiokrągłe.Śmiało
zmieściłybysięwnichdwacałkiemsporekasztany.
Wkońcupowiedziałacośdosiebie,aletakcicho,żenie
dosłyszałemco.Znowuprzykucnęłanapodłodze,złapała
zabutyiciągnęłazcałychsił.Ichoćrobiłatojużporaz
drugi,szłojejtaksamociężkojakzapierwszymrazem.
Wreszcienogiwyskoczyłymizbutówipaniomałonie
fiknęłakozła.Kiedysiępozbierałaistałanademną,
dysząc,postanowiłemjejwszystkodokładniewyjaśnić:
–Toniesąmojebuty,tylkomojegokuzyna,alemama
kazałamijenosić.