małedzieckowdomu,drugiewdrodzeimęża,
októrymmówiłajakokolejnymuciążliwymdziecku.
Poprowadzenie
Dniakariery
dlaskautekniebyło
największymbłędemBelindy,alemieściłosię
wpierwszejtrójce.
–Charlie!–Belindanerwowoskubałaskautowską
chustę.–Jeślizachwilętamniewrócisz,skoczę
zdachu.
–Skręciłabyśsobiekark.
Belindaprzytrzymywałaotwartedrzwiiczekała.
Charlieotarłasięowystającybrzuchprzyjaciółki.
Wświetlicynicsięniezmieniłoodchwili,gdydzwonek
telefonuzmusiłjądowyjścianakorytarz,dając
chwilowewytchnienieodtłumu.Całytlenwsali
zużywałodwadzieściadziewczątwwiekuodpiętnastu
doosiemnastulat.Charliesiłąwoliopanowaładreszcz
nawidokświeżychmłodychtwarzy.Przezponad
dziesięćlatnieczęstomiaładoczynieniaztakimi
nastolatkami,alewkażdejznichdostrzegałacoś
znajomego.
Maniaczkimatematyki.Przyszłeanglistki.
Cheerleaderki.Sztucznelale.Gotki.Kretynki.Dziwadła.
Kujonki.Wszystkierzucałysobietakiesameuśmiechy
czającesięwkącikachust,ponieważwkażdejchwili
któraśznichmogłaużyćwerbalnegonożawobecinnej,
wytykającgłupiąfryzurę,źledobranylakier
dopaznokci,fatalnebuty,paskudneuda,niewłaściwie
użytesłowo,inagleadresatkatychuwaglądowałapoza
kręgiemtowarzyskim.
Charliedobrzepamiętała,jaktojestznaleźćsię
wczyśćcuodrzucenia.Nicniebolałobardziejniż