Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
głosem.–Przepraszam,żeodniósłpanwrażenie,
żeromansujęzGideonem,aletaksięskłada,żewiem,
jakietupanujązasady,iniezłamałabymich,nawet
gdybybyłkawalerem.Skorojużwszystkosobie
wyjaśniliśmy,naprawdęmuszęwracaćdopracy.
–Przepraszaszmniezato,cozrobiłem?Tochyba
będziepoczątekpięknejprzyjaźni.Nochodź!Totylko
kolacja.Takanaprzeprosiny.–Położyłdłońnapiersi.
Awłaściwienaobłędnejklatcepiersiowej.Wyglądał,
jakbydużoćwiczył.Itobezprzerwy.–Cojestzłego
wtym,żeprzełożonyzapraszapodwładnąspozamiasta
naobiad?Tosięnazywa„budowaniezespołu”–kusił.
–Naprawdę?–Niemogłasiępowstrzymać
odśmiechu.Myślała,żetozwyczajnyplayboy,ajemu
sięudałozmienićflirtwrzekomespotkaniesłużbowe.
Kiedysięroześmiała,twarzAleksandrazłagodniała.
Pojawiłosięnaniejzainteresowanieicośniedokońca
sprecyzowanego,jakbywłaśniezmieniałoniejzdanie.
Pomyślaławtedy,żewtympojedynkunażartymoże
mujednakdotrzymaćkroku.Atopoddałojejpomysł,
któremu,choćsięstarała,jakośniemogłasięoprzeć.
–Bardzomitopochlebia‒powiedziałaszybko,żeby
sięniezorientowałjakbardzo.–Aleznamdziewczyny,
zktórymisiępanumawiał,iwiem,żejaione
tozupełnieinnaliga.Janiemamtyleklasy.Cozresztą
jestkolejnympowodem,dlaktóregonigdybymnie
polowałanapanaszwagra.Dziękujęwięc
zatęniezwykleinteresującąrozmowę,aterazmuszę
wracaćdopracy.Niechcę,żebymniektośstąd
wyrzucił–dodałauszczypliwie.
–Niemasztyleklasy?–powtórzył,marszczącczoło,