Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–KiedyWarcikowiepowiedzieli,żekupiłpantudom,byłem
zdumionyjakoni.Niktwśrodowisku.–Skrzywiłsię,wypowiadając
tosłowoirozumiałemto.–Niepojmowałem,copanemkierowało.
Słyszałemtakabsurdalnepomysły,żesamnierazzżymałemsię
wduchu,aledalejnierozumiałem.Opuszczapanmiasto,wktórym
mapanpiętnaścieorganówoprzeróżnychdyspozycjach,nieodwiedza
panfestiwali,niekoncertujepan,tylkosiedzitutajićwiczy
wzapyziałym,rozpadającymsięzestarościkościele,naorganach,
któresążeremdlakorników.Zresztą,skoroteorganyrobił
Bychowski,tochybamówitosamozasiebie.
Popatrzyłnamnie,spodziewającsiękomentarza.Uległem.
–BychowskiniedorastaWarcikomdopięt,aletoniepowód,
żebywieszaćnanimpsy.–Wzruszyłemramionami.–Niech
Warcikowiepochwaląsię,ilezażyczylisobieodproboszcza
zarenowację,tobędziejasne,czemuklechawziąłBychowskiego.
–Domyślamsiękwoty.
–Jająznam.Niechpanmiwierzy,byłaastronomiczna.
–Mniejszaztym.Ostatecznienaplacubojuzostałydwieteorie.
Jedna,żepanzdziwaczałnastarość,druga,żekryjesięzatymjakaś
kobieta.
–Hola,hola–przerwałemmuześmiechem.–Jednoniewyklucza
drugiego.
–Racja–powiedział,uśmiechającsię.–Wkażdymraziekilka
osóbjestbardzozadowolonychzpanaemigracji.Żebypanjeszcze
zrezygnowałzwykładównaakademii,ichszczęścieniemiałoby
granic.
Chybatrochęprzestraszyłsiętego,cousłyszałem.
–Proszęmówićdalej–ponagliłem.
–KtóregośdniaspotkałemBychowskiego.Onwie,żepracujędla
Warcików,więcmusiałmisiępochwalić,żerobiłorgany,jak
tookreślił,podpana,adlawzmocnieniaefektupokazałmipodpisany
przezproboszczaodbiór.Wystarczyłomiczasu,żebyprzeczytać
dyspozycję,którąpanskorygował.Iwtedyzrozumiałem.