Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Tomek!
Cisza.
Tomek!
Cisza.
Gdziegoznowuponiosło?Tomek!!
Starszapanizsunęłaokularynanosirozejrzałasiępopokoju
ponadszkłami;potempodniosłajenaczołoirozejrzałasięponownie.
DlatakiegodrobiazgujakTomek,patrzyłaprzezokularyrzadko
prawienigdy.Byłytoprzecieżjejodświętneokulary,świadectwo
jejwytwornegostylu,wgruncierzeczyzupełnieniepotrzebne.Tak
samodobrzemogłabypatrzećprzezparężelaznychobrączek.Chwilę
rozglądałasięzdumiona,potempowiedziałabezgniewu,aledość
głośno,takabymeblewpokojumogłyusłyszeć:
No,czekaj,jakciędorwę,tocię...
Niedokończyła;schyliłasięizaczęłaszturchaćmiotłąpod
łóżkiem.sięzadyszałaprzytym,alenaświatłodziennewylazł
tylkokot.
Cojamamztymchłopakiem.Nigdyniewiem,gdzieonsię
podziewa!
Podeszładootwartychdrzwi,stanęłanaproguirozejrzałasię
porachitycznychkrzakachpomidorowychporośniętychdzikim
zielskiem,toznaczy:rozejrzałasiępoogrodzie.Tomkaaniśladu.
Zawołałagłośno:
Hop,hop!Tomek!!
Narazusłyszałalekkiszelestzaswoimiplecami.Obróciłasię
wsamąporę,abychwycićprzemykającegochłopcazakołnierz
iuniemożliwićmuucieczkę.
A,mamcię!Żeteżodrazuniepomyślałamospiżarni!Cośtam
robił?
Nic.
Nic!Popatrznaswojeręce!Inabuzię!Cosiętaklepi?
Niewiem,ciociu.
Ajawiem:konfitury!Storazycimówiłam,żezłojęciskórę,