Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozgrzewkaprzedstuleciem
RealMadrytUDLasPalmas
10lutego2002roku
Tobyłwyjątkowociepłydzień.PiłkarzeLasPalmaswybieglinanierównąmurawęSantiago
Bernabéuwswoichżółto-niebieskichstrojach.Zgromadzilisięwkoleśrodkowymizaczęli
machaćwkierunkunarożnegosektoraolbrzymiejtrybunypółnocnej,gdziezasiedli
mieszkającydziśwMadryciekanaryjscyemigranci.
Zajmowalidopiero15.miejscewlidze,alemoglisiępochwalićmałąliczbąstraconych
goli.Byliostatniądrużyną,którazagrałanawyjeździezRealemprzed6marca
niezwykłymdniem,wktórymprzypadałasetnarocznicapowstaniaklubuzMadrytu.
Zbroszurymeczowejdowiedziałemsię,żeto963.meczUDLasPalmaswnajwyższej
klasierozgrywkowej.Wyczytałemrównież,żew1959rokudoznalitunajwyższejporażki
whistorii1:10.
Sławniniczymnajwiększegwiazdyrockarywalewciążpozostawaliwtunelu.Dlanich
byłto2117.meczwhiszpańskiejekstraklasie.Ichwielcypoprzednicypotrafiliwbićdziesięć
golinietylkokanaryjskiemuzespołowi.Sezonpowspomnianymwyżejzwycięstwiestrzelili
11bramekdrużynieElche,cododziśstanowiklubowyrekord,jeślichodziorodzime
rozgrywki.Tenfaktmógłuspokoićcobardziejprzesądnychkibicówgości,którzysiedzieli
dokładnienaprzeciwkomnie.
Wreszciegospodarzewybieglinaśrodekboiska.Publikaprzyjęłaichłagodnym
aplauzem.Realborykałsiębowiemzrzadkowystępującym„kryzysem”przegrałostatnie
dwameczeioddałprowadzeniewtabelinarzeczdoskonalegrającejValencii.Fanipokazali
swojeniezadowoleniepoprzezciszę.Przynajmniejtakmisięwydaje.Byćmożeprzywitanie
graczyprzezkibicówbyłobardziejżywiołowe,niżmyślałem,jednakwywołanyhałas
szybkozostałzagłuszonyzapomocąnastrojowego,aczpobudzającegobarytonuPlacida
Dominga,płynącegozestadionowychgłośników.Tociekawe,żeklubniezaangażowałJulia
Iglesiasa,któryzamłodubyłbramkarzemrezerw.AlepieśńHalaMadridchybaniejest
wjegostylu…Tytuł(„Naprzód,Madrycie”)mówinaprawdęwszystko.Jesttohymn
stulecia,autorstwamadryckiegokompozytoraJoséMaríiCano.Niezwyklezadziwiający,
naładowanyemocjamiutwór,podobnydoskomponowanegoprzezHändlaoratorium
Mesjasz.Podczaswystępuzdawałosię,żetozastępyniebiosgrająnaswoichzłotych
trąbach,asamStwórcapatrzyzgóryiuśmiechasiężyczliwie.
Gdywrzawaucichła,zapadłaniekomfortowacisza.Ludziezaczęlipoprawiaćsię
naswoichsiedzeniach,jakbyuznali,żecośtakprzyziemnegojakgrawpiłkęniejestwarte
takiejoprawy.Próbowaliskoncentrowaćsięnanadchodzącymwydarzeniu,któretegodnia
miałobyćnajważniejszenameczu.Przedostatnimwciągupierwszych100latistnienia
klubuijedynym,naktórypragnąłemwyłudzićbilet.Naszczęściedostałemgodziękitemu,
żepisałemksiążkę.
PółgodzinywcześniejbłąkałemsięposzerokiejulicyPaseodelaCastellana,
podziwiającfasadęzachodniejtrybunystadionujednegoznajsłynniejszychklubów
naświecie.Chciałempoczućnastrój,poobserwowaćkibiców,zdobyćodnichkilkacennych