Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
anastępnieprzekazanaMetropolitanMuseum,była
dziśrzęsiścieoświetlona.
Sofiaprzywitałasięzkilkomaznajomymi,
awzasadzieklientkami.Zkażdąznichporozmawiała
przezchwilę.Przezlatapracyzdobyłaumiejętność
prowadzenianiezobowiązującejpogawędki.Pochodziła
zinnejczęścimiastaniżwiększośćobecnych.Nie
wyniosłatejumiejętnościzdomu.
WtłumiewypatrzyłająNatalia.Podeszłaiprzywitała
sięserdecznie.
‒Taksięcieszę,żejesteś–powiedziała.
‒Przepraszamzaspóźnienie.Miałamzwariowany
dzień.
‒Ipewniemarzyszotym,żebywreszcieusiąść
–odgadłaNatalia.–Katharinenieprzyszła?–spytała
ojejwspólniczkę.
Sofiapokręciłagłową.
‒Ojciecprzyjechałdoniejwodwiedziny–odparła.
‒Iniemaztobądziśżadnegoprzystojnego
towarzysza?–Nataliaobdarzyłajążartobliwym
spojrzeniem.–Wydawałomisię,żemężczyźnistoją
dociebiewkolejce.Chyba,żepogłoskiotobieiksięciu
sąprawdziwe.
‒Niemamczasunarandki–odparłaSofiaiusiadła
nastołkubarowym.–Wiesz,żepracujębezprzerwy.
‒Tak,wiem–powiedziałaNataliaznaczącymtonem.
–Martini?
‒Bardzoproszę.
Sofiauznała,żerozsądnaporcjaalkoholupomożejej
nabraćbardzopożądanejtegowieczoraodwagi,
poczymskupiłasięnarozmowiezNataliąodzisiejszym