Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
–LucyFitzgerald…?
Santiago,którysłuchałentuzjastycznychzachwytów
bratanadjegonajnowszą„tąjedyną”dośćnieuważnie,
terazpodniósłgłowęiusiłowałumiejscowićdziwnie
znajomenazwisko.
–Czyjająznam?
Młodychłopak,stojącyprzeddużymlustrem
wpozłacanychramach,zawieszonymnadimponującym
kominkiem,wybuchnąłśmiechemijeszczeprzezchwilę
podziwiałswojeodbicie,przeczesującpalcami
sięgającekołnierzyka,ciemnewłosy.
–Gdybyśjąpoznał,nigdybyśniezapomniał.Jestem
pewien,żezakochałbyśsiębezpamięci.
–Napewnonieażtakjaktyjesteśzakochanywsobie
samym,braciszku.
Ramon,niezdolnyoprzećsięurokowiswojego
odbicia,znówspojrzałwlustro,tymrazemoceniając
profil.
–Cóż,powinnosiędążyćdodoskonałości–odparł
zudawanąpowagą.
Wrzeczywistościbowiemświetniezdawałsobie
sprawę,żeniezależnieoddoskonałościprofiluicałej
sylwetkinigdyniebędziemiałtego,czymdysponował
jegocharyzmatycznybraticotaknieroztropnietrwonił.
ZdaniemRamona,niezauważaniekobietchętnych
zacieśnićznajomość,byłokarygodne.
Jednak,pomimotakrażącejniedbałościiczęstego
marnowaniaokazji,jegobratwcalenieżyłjakmnich.