PROLOG
–Hej,Szyszka!
NadźwięktegosłowaDanilZwieriewzesztywniał.
Zanosiłosięnato,żeprzydomekprzykleisiędoniego
nadobre.Rosyjskislangzwykleuderzałwnajczulsze
miejsca.
Sevodłożyłnabokksiążkę.
–Właśnierozmawialiśmyotym,żemaszzamieszkać
zbogatąrodzinąwAnglii,Szyszka.
–Nienazywajmnietak–ostrzegłDanil.Sięgnął
poksiążkę,uniósłjąwysokonadgłowę,apotemzrobił
takiruch,jakbychciałwyrwaćzniejkartki.Sev
przełknąłnerwowoiDanilrzuciłksiążkęnałóżko.Itak
byjejniepodarł,miałtylkonadzieję,żeostrzeżenie
okażesięskuteczne.
–Znalazłeśjakieśzapałki?–Nikołajpodniósłgłowę
znaddrewnianegostatku,którybudowałjużoddawna.
Danilwyjąłzkieszenigarśćzapałekzebranychpodczas
dyżuruprzysprzątaniu.
–Masz.
–Dzięki,Szyszka.
DanilomalnierozbiłstatkuNikołaja.Popatrzył
naprzyjacielatwardymwzrokiem,oddychającciężko.
Tychczterechchłopcówłączyłocoświęcejniżtylko
zwykłaprzyjaźń.DaniliRomanbyliidentycznymi
bliźniakami,NikołajiSevniebyliznimispokrewnieni,
alewszyscyczterejwychowywalisięrazem.Wszyscy
mieliciemnewłosy,jasnąceręinależeli
donajbiedniejszychzbiednych.Jeszczewewczesnym