Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak.
Uśmiechnąłemsię.
–Wtakimrazietylkotosięliczy.
Przechyliłagłowęiuśmiechnęłasiędomnieciepło.
–Chodźzemnąnachwileczkę.
Podałemjejramię,któreprzyjęłazuśmiechem,irazemwyszliśmy
nakorytarz,odprowadzanitrzaskiemmigawek.
–Możemywprzyszłymrokuurządzićcośskromniejszego?
–zapytałem.
–Raczejnie.Prawienapewnobędzieszjużwtedyżonaty,atwojej
żoniemożezależećnaszczególniewystawnejuroczystościnawaszą
pierwsząrocznicę.
Skrzywiłemsię–przymamieuchodziłomitonasucho.
–Możeteżbędzielubiłaspokojneżycie.
Mamaroześmiałasięcicho.
–Przykromi,skarbie,alekażdadziewczyna,którazgłaszasię
doEliminacji,próbujewyrwaćsięzespokojnegożycia.
–Ztobąteżtakbyło?–zainteresowałemsięnagłos.Nigdynie
rozmawialiśmyotym,jakznalazłasięwpałacu.Tobyładzielącanas
różnica,któramniewydawałasięniezwyklecenna:jawychowałemsię
wpałacu,aleonaprzyjechaładoniegozwłasnejwoli.
Zatrzymałasięipopatrzyłanamnie.Wjejoczachbyłociepło.
–Byłamzauroczonatwarzą,którązobaczyłamwtelewizji.
Marzyłamotwoimojcutaksamo,jakteraztysiącedziewczątmarzą
otobie.
WyobraziłemjąsobiejakomłodądziewczynęwHonduragui,
zwłosamizaplecionymiwwarkocze,jakwpatrujesięzrozmarzeniem
wtelewizor.Potrafiłemsobiewyobrazić,jakwzdychazakażdym
razem,gdymójojciecsięodzywa.
–Wszystkiedziewczętamarząotym,jakbytobyło,gdybyzostały
księżniczką–dodała.–Zakochaćsiębezpamięciinosićkoronę…
tylkootympotrafiłammyślećnatydzieńprzedlosowaniem.Nie
rozumiałamwtedy,żetuchodzioznaczniewięcej.–Odrobinę
posmutniała.–Nieumiałamprzewidziećpresji,jakiejbędępoddana,
anitego,jakniewieleprywatnościmipozostanie.Aleto,żewyszłam
zatwojegoojca,żeurodziłamciebie–pogładziłamniepopoliczku
–tobyłospełnieniemoichwszystkichmarzeń.
Patrzyłanamniezuśmiechem,alewidziałemłzyzbierającesię
wkącikachjejoczu.Musiałemcośzrobić,żebymówiładalej.
–Czyliniczegonieżałujesz?