Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–MożeMarianawłaśnietegopotrzebuje.Możechce,
żebymsprowadziłjąnazłądrogę,botojejjedyny
ratunek–wymawiałtesłowaniemalbeztrosko,amimo
toporazpierwszywżyciuSofiadostrzegławnimcoś
więcejniżtylkourodę.–Niezrozumiałabyśjej.
–Myślępoprostu…
–Nieobchodząmnietwojeopinie,więc,
per
carita
,przestańjewyrażać.–Pochyliłsięwjejstronę.
–Dlaczegonaglezaczęłaśtaksięmnąinteresować?
Wreszciezrozumiałaś,żeprzydacisięorgazm,który
zaspokoicięnakolejnądekadę?
Czułasię,jakbypłomienietrawiłyjejskórę.„Tak”,
miałaochotępowiedzieć,jakbykażdakomórkajejciała
składałasięnatosłowo.
–Wżyciuniezawszechodzioseks.
–Mówitokobieta,którejnajbardziejpotrzeba
porządnego…
Tymrazemonazasłoniłamuusta.Długie,zwinne
palcechwyciłyjejdelikatnynadgarstek,zostawiając
śladnawrażliwejskórze.Powoliodsunąłjejdłoń,jak
gdybyrozkoszowałsiękażdąsekundądotyku.
–Cowedługciebiechciałempowiedzieć?
Zacisnęławargiiwzięłagłębokioddech.
–Chciałabymzłożyćcipropozycjękorzystnądlaobu
stron.
–Wszystko,comaszmidozaoferowania,mogę
równiedobrzedostaćodinnej.
–Nawetmnieniewysłuchałeś.
–Niejestemzainteresowany.
–Chcęwziąćztobąślub.