Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakiśkamuflaż!Rozejrzałasiędyskretnie.Hm,
metalowystojakzwalizkami,dalejdonicezozdobną
afrykańskątrawą…Pochwilizatrzymaławzrok
nawózkuzzamówionąprzezkogośkolacją.Wpobliżu
niebyłonikogozobsługi.Jakaśkobieta,ztelefonem
przyuchu,oddalałasiępośpiesznie.Mariprzygryzła
wargę.Podjąwszydecyzję,podeszładowózkaizajrzała
podsrebrnąpokrywę.
Wnozdrzauderzyłjązapachprzyprawionej
szafranemjagnięciny.Doustnapłynęłajejślinka.
Anawidoktiramisumiałaochotęukryćsięwjakiejś
pakamerze.Oddawnaniemiałanicwustach,jeślinie
liczyćkawy.Weźsięwgarść,kobieto!Imszybciej
dotrzeszdopokoju,tymszybciejzamówiszkolację
ipołożyszsięspać.
Dobra,zwózkiemmożeśmiałowędrowaćkorytarzem,
udająckogośzobsługi.Nadrążkuwisiałfirmowy
zielonyżakietznazwąhotelu,anależącejobokkartce
widniałnumerpokoju,5A,czylikolacjatampowinna
trafić.
NadźwiękrozsuwającychsiędrzwiwindyMari
chwyciłażakietiwłożyłagonaswójpomiętyczarny
kostium.Byłkilkarozmiarówzaduży.Nieszkodzi.
ZkieszeniwypadłaczerwonaczapkaświętegoMikołaja.
Wciągnęłająnagłowę.Idealnie.Zasobąusłyszała
podnieconedziewczęcegłosymówiącepoportugalsku.
–Napewnowbiegłanapiątepiętro?
–Możejednaknaczwarte?
–Napiąte.Wyjmijciekomórki.Zazdjęciemożna
sporozarobić.
Waszeniedoczekanie,pomyślałaMari,pchając