Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JEDEN
PrzezkolejnedniBernoniemógłznaleźćsobiemiejsca.
Wstawałwpołudnie,parzyłkawę(skończyłosięmleko,
możejeszczecośzostałowkartonie,którywczoraj
wyrzuciłdośmieci?),piłpowoliwtowarzystwie
CounterStrike’a
;śledziłpostępywstatystyce
ustrzelonychwrogów,parzyłkolejnąkawę,szedł
dosklepu,wracałzparówkamiimrożonymifrytkami,
poobiedzierozgrywałkolejnemecze;przytrzeciej
kawiebezmyślniewłączałwieczornyblok
publicystyczny,wreszciepadałnaprzylegający
dościanymaterac.Rzadkoopuszczałswójpokój.Unikał
innychpomieszczeńwszystkieprzywodziłymunamyśl
przemianęBlanki.Zdjęcianocnychrozświetlonych
stoliceuropejskich,modneigładkiereprodukcje
Hoppera,lampkiobwieszoneniedorzecznymi
świecidełkami;pomarańczowy,miływdotykukoc
zalegającynakanapie,naprzeciwnikomu
niepotrzebnaplazma.Jegopokójwyglądałzupełnie
inaczej:trzyścianybyłynagie,czwartązasłaniałysterty
kartonowychpudeł.Miałsięichpozbyćkilkalattemu,
Blankanalegała,powtarzała,wkońcuuznała,
żeAniołekjestniereformowalny”.Pbowała
gonamówić,bypozbsięswoichekscentrycznych
szpargałów,zwłaszczafigurekmonstrów,naktóre
natrafiłnajakimśstoiskuwgaleriihandlowej,czekając,