Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinOrlik
RW2010
Szarylen
-Noit,toja,Ome!Wszystkoztobąwporządku?-zapytała,afiluternyuśmiech
spłynąłzjejtwarzy.
-Chybatak-powiedziałpochwilinamysłu.-Chybawszystkowporządku.
Uśmiechnąłsięniepewnie,poczymzapytał:
-Ome,niewiesz…Niewieszmoże,gdziejesteśmy?
Rozejrzałasię,uważnymwzrokiemprzeczesującotoczenie.Zniepokojem
spojrzałanależącychwokółludzi,napróbędotknęłapoliczkanajbliższejosoby.Był
ciepły.Westchnęła.
-Myślisz,żepowinniśmyichobudzić?-rzuciławprzestrzeń,poczymobróciła
siędoniegoispojrzałamuprostowoczy.-Obudźmyich.
-Kiedyniewiemjak-zaprotestowałNoit.
-Jawiem-powiedziała,poczympodbiegładoniegoiklepnęłagolekko
wramię.-Gonisz!
Zaczęłauciekać,śmiejącsięcichutko.Ruszyłzanią,zachwyconypomysłem,
leczzakażdymrazem,gdyjuż,jużmiałzłapać,niewiadomymsposobemwywijała
musięzrąk;przystawałakilkakrokówdalej,uśmiechającsiękpiąco,podczasgdyon
próbowałzrozumieć,jaktegodokonała.
PokilkunastuminutachzdyszanyNoitzauważył,żeludziezaczynająsiębudzić.
Niedokońcarozumiałdlaczego;przecieżniezachowywalisięgłośno.Iwtedy,na
granicysłyszalności,pojawiłsiędźwięk.Spokojne,alezarazemożywczetony,
przeplatającesięzniezrozumiałymidlaniegosłowami,zawisaływpowietrzu
igęstniejączkażdymmomentem,przesączałysięprzezuszydomózgu-tam
zagnieżdżałasięmelodia,odpornanawszystkiepróbywyrzuceniajejzgłowy.
ŚpiewałaOme.Początkowocichamelodiazyskiwałanasile,pobudzając
komórkimózgowe,zmuszającpowiekidouniesieniasię.Zkażdymtaktemotwierały
siękolejne,pełneniezrozumieniaoczy,kolejneźrenicekurczyłysię,desperacko
próbującochronićgałkioczneprzedjaskrawymświatłemporannegosłońca.
6