Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
7latpóźniej
Cóż,skoropodjąłpanjużdecyzjęizamierza
sprzedaćswojestanowisko,Wiscombe,przyznaję,
żezwielkąprzykrościąsięzpanempożegnamy.Dzień,
wktórympostanowiłpanwłożyćmundur,byłzaiste
szczęśliwydlabrytyjskiejarmii.
Dziękuję,pułkownikuKincaid.Gerryzszacunkiem
pochyliłgłowęprzedczłowiekiemsiedzącympodrugiej
stroniebiurka.Ilekroćsłyszałtegorodzaju
komplement,zawszeczułulgę,żejegodowódcyniebyli
obecniprzytym,jakprzedsiedmiomalatypodejmował
decyzję.Stanowiłaonabowiemaktczystejdesperacji
idoprawdyniemiaławsobieniczegoheroicznego.
Szkoda,żeniechcepanpozostaćwsłużbie.Bez
wątpieniamoglibyśmyznaleźćodpowiedniąpozycdla
oficeraopańskichzasługach.
Takamyślwistociezaświtałamuwgłowie.Jeszcze
kiedyprzejeżdżałpodłukowatąbramąprowadzącą
dosiedzibykonnejgwardii,zastanawiałsięnadprośbą
okolejnyprzydział.KilkuletnipobytwIndiachnie
poszedłbynamarne.Jednakpotakdługimczasie
unikaniepowrotudodomuzakrawałoraczej
natchórzostwoniżgłódkolejnychwyzwań.
GerrypopatrzyłKincaidowiprostowoczy,
bypokazać,żeżadneargumentynieskłonią
godozmianypostanowienia.
DalszasłużbadlaKoronybyłabyprawdziwym