Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakgrom,aleniebez
przyczyn
Ajażyjęijestemsprawna
Mówili,żeumrę,szeptaliotymmiędzysobąmoibliscy,
przyjaciele.Takcicho,
żetrudnomibyłocokolwiekusłyszeć,ajednak
wiedziałam:mówili,żeumrę.Wiemotymnapewno.
Lekarzpowiedziałmojemusynowi,żemusiprzygotować
sięnanajgorsze.Ajażyłamkolejnydzień,tydzień,
miesiąc.Jakbynaprzekórtragicznymprognozom.
Wkońcu,chybapodwóchmiesiącach,powiedziano
mężowi,żejużnigdyniebędęchodzić.
Półrokupóźniejmążzmarłnazawałserca.Zezgryzoty,
takbardzosięomniemartwił.Niemógłznieść,żeleżę
jakkłoda.Tobyłdlamnienajwiększycios,możewiększy
niżmojachoroba.Ajażyłam,mijałrokporoku.
Stopniowoodzyskiwałamsprawność,corazlepiejradziłam
sobiezcodziennymiobowiązkami.Dzisiaj,podziesięciu
latach,chodzęwłaściwiedobrzeiręcenieodmawiają
miposłuszeństwa.
Mieszkamsama.Oczywiścieodwiedzająmniekrewni,
syn,synowa,wnuki.Pomagająmi,iletylkomogą.
Przychodząprzyjaciółki,zaglądająsąsiedzi,aleprzecież
dzisiajkażdyjestzajęty,więcniemogąciąglezemną
przebywać.Agdysięzanimizamykajądrzwi,pozostaję
sama,zdananasiebie,więcmuszęsobiejakośradzić
zcodziennymiczynnościami.Iokazujesię,żepotrafię.
Ktobywtedyprzypuszczał,przeddziesięciomalaty,gdy
leżałambezruchuzwykrzywionątwarzą,żebędęjeszcze
kiedyśnatylesprawna…