Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PIERWSZEWRAŻENIA
UdałonamsięwyjechaćzespołemteatruSTSnawinobranie
doFrancji,byłrok1957.Umówiliśmysię,żepozakończeniuprac
spotkamysięwszyscywParyżu.
ByłtomójpierwszywyjazdnaZachód.Dziwiliśmysię,żeto,
conamprzedstawianojakozgniływrogiZachód,takniewinnie
wygląda.Osławionacoca-cola,wyszydzanawnaszejprasiejakonapój
wręcztrujący,stanowiącyprzejawburżuazyjnegoupadkumoralnego,
okazałasięcałkiemsmaczna.Niepotrafiliśmydopatrzećsięwniej
niczegogroźnego.
CzęśćznaspracowaławBurgundiiiwcześniejskończyłazbiory,
alekoledzywProwansjijeszczemusielizostaćnaplantacji.Nasz
„patron”,właścicielwinnicy,karmiłnasbardzoprzyzwoicie,więc
zarobionepieniądzezaoszczędziliśmyiterazchcieliśmytrochę
pozwiedzaćFrancję.
Korzystajączwolnegoczasu,postanowiłemzMarianemKuberą
skoczyćnasłynnąRiwieręinawłasneoczyzobaczyćNiceę,Cannes
iMonteCarlo.Wybraliśmysięoczywiścieautostopem.
ZDijondoLyonuposzłogładko.Zachęcenisukcesem
obstawiliśmywylotowąszosęnakrańcachmiasta.Znadzieją
machaliśmyrękami.Wozymijałynasgęsto,ależadenniestawał.
Słońcekryłosięjużzadrzewamiizaczęłosięściemniać.Niebył
todobryprognostyk...
Możepodwieczórniebiorą?Idlaczegostoimytucałkiemsami!?
Nagledotarłodomnie,żeniewidzęinnychautostopowiczów.
Skończyłasięlaba.Iniebędzielabas!„zakalamburzył”
Marian,machającręką.