Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ostatniąwymianęzdańzGaelem.
–Słyszałem,żerelokujeszfirmę.Dlaczego?Boiszsię,
żecięzawstydzę?–śnieżnobiały,pewnysiebieuśmiech
zbytmocnoprzypominałAlejandrowiojca.
–Niebądźśmieszny.Mojafirmaradzisobietak
dobrze,żejejlokalizacjaniemaznaczenia.
Zatotypowinieneśdziękowaćlosowi,żeopieramsię
pokusie,byzrównaćcięzziemią.Terazmożesz
przynajmniejmiećnadzieję,żecośzciebiebędzie.
Uśmiechzniknąłztwarzyjegobrata,awjego
miejscepojawiłsięgrymasdeterminacji.
–Niemogęsiędoczekaćdnia,kiedypożałujesz,
żewypowiedziałeśtesłowa,
hermano
.
Alejandrowzruszyłramionamiiodszedł.Nie
powiedziałGaelowi,żenigdyniestanąsięprawdziwymi
braćmi,bonigdysięniespotkają.Wystarczyło,żeich
ścieżkiprzecięłysię,gdybylinastolatkami.Uznał,
żetrzeciegorazuniebędzie.
Tymczasemokazałosię,żetoniekoniec.Wyglądało
nato,żeGaelidiotyczniewziąłdosiebiejegosłowa
ibyłzdeterminowany,bypopsućbratuszyki.
Alejandrowszedłdobiura,gdykwietniowesłońce
wschodziłonadjezioremMichigan.Zreguły
zatrzymywałsięnamoment,bynacieszyćsięwidokiem.
Tymrazemrzuciłkluczykinabiurkoizabrałsię
dopracy.Zanimwybiładziewiąta,udałomusię
potwierdzić,żetowistocieGaelutrudniajego
współpracęzJapończykami.Jegofirma,ToredoInc.,
specjalizowałasięwhandluelektronicznym,podobnie
jakbiznesAlejandra,którydotejporyzupełniesiętym
nieprzejmował.Czasamipodobałamusięnawet