Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zawszerobiszto,cochcesz!
Alezdobyłemchleb.Jestemgłodny,podobniejakKrystyna
powiedziałem,patrzącnamojąsiostrę,którazawszewtakich
chwilachrobiłaposągowąminę,jakbywcaleniechodziłoonią.Ale
tegodnia,kumojemuzaskoczeniu,możezpowoduwilczegoapetytu,
amożezchęcipomocy,chwyciłabochenekchleba,ułamałakawałek
iugryzła.Tozadziałałonamamęjakśrodekuspokajający.Nietknęła
chlebaiwmilczeniuwróciładosprzątania.Pokilkuminutach,nie
przerywającpracy,zwróciłasiędomnie:
Waldek,odterazniespuszczęcięzoczuinawetniemyśl
owyjściuzdomu.Pomóżmilepiejposprzątaćrozbiteszybyzokien.
Ukroiłemkawałekchlebaiżująckęs,zacząłemusuwaćresztkiszkła
tkwiącewokiennychramach.Pochwilidotarładomniewybornawoń,
wypełniłanozdrzairozpaliławszystkiezmysłytobyłzapach
gorącegojedzenia.Wyjrzałemprzezoknopozbawioneszyb
izobaczyłem,żeobokdomuNiemcyzainstalowalikuchniępolową.
Głódznówwziąłgórę.Bezzastanowieniaposzedłemdokuchni
idesperackochwyciłemnajwiększyrondel,jakiznalazłem,strząsnąłem
zniegokurziwymknąłemsięszybkozdomu,zanimmamazdążyła
mniepowstrzymać.Wybiegłemnajszybciejjakpotrafiłemistanąłem
wkolejcedoprowizorycznejkuchni.Czekającnaswojąkolejczułem,
jakślinawypełniamiusta.Gdywkońcustanąłemzpustymgarnkiem
przedżołnierzem,gestempoprosiłemgo,abynapełniłgopobrzegi.
Takszybko,nailepozwalałmiciężarnaczynia,wróciłemdodomu
zcennymłupem.Garnekbyłciężki,aledałemradę,bonaszczęście
byłemdośćkrzepkimchłopcem.Miałemnadzieję,żetymrazemmama
nicniepowie.Itakteżsięstało.Gdywróciłem,siedziałaprzygnębiona
ipłakała.Siedzącaobokniejmojasiostrastarałasięnaśladować.
Przeszedłemoboknichzgarnkiempełnymzupy,aleniepowiedziały
anisłowa.Tegowieczoru,wkońcu,potyluciężkichdniach,mogliśmy
wszyscyusiąśćdostołuizjeśćwspólniecośgorącego.Kiedytata
wróciłdodomu,teżzjadłzupę,niepytająconic.Wkońcutakjakjuż
mówiłem:byłczłowiekiempraktycznymipowściągliwym.