Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pokój,aonasamaczujesiętak,jakbyprzebiegła
maraton.Narazwszystkosobieprzypomniałaiszeroko
otworzyłaoczy.Terazjużwiedziała,dlaczegobolą
jąmięśnie,oistnieniuktórychniemiaładotychczas
pojęcia.Przycisnęłarękędopiersiipoczułaszum
wuszach.Powoli,bardzopowoliobróciłagłowę,
sprawdzając,czytowszystkotylkojejsięnieprzyśniło,
izjejustwydobyłosięwestchnienieulgi:toniebyłsen.
Zamrugałaiskupiławzroknauśpionejtwarzy,starając
sięzapisaćwpamięcijejrysy,choćdobrzewiedziała,
żenigdyniezapomnianitegomężczyzny,anitejnocy.
Takątwarztrudnobyłobyzapomnieć:wysokie,
inteligentneczoło,wyraźnekościpoliczkowe,silnie
zarysowanypodbródek,gęsteciemnebrwi,delikatny
nosipełneusta.GdybyjednakLilymiaławybraćjedną
rzecz,którawtejtwarzyurzekałająnajbardziej,byłyby
tooczy–niewiarygodniebłękitneiobrzeżonedługimi
ciemnymirzęsami.
Wyglądałterazjakośinaczej.Dopieropodłuższej
chwiliLilyzrozumiała,naczympolegasubtelna
różnica:brakowałoniespokojnejenergii,któraotaczała
goprzezcałyczasjakniewidzialnepolesiłowe,gdynie
spał.Bezniejwydawałsięmłodszy.
Popatrzyłanaciemnyśladzarostunapoliczkach
iprzypomniałasobiedzień,gdyzobaczyłagoporaz
pierwszy.Oczywiściesłyszałaonimwcześniej:jejojciec
byłogrodnikiemwWarrenCourt,zresztącaławioska
słyszałaochłopcuurodzonymwczepku
irozpieszczanymprzezdziadka.GdyBenedict
wprowadziłsiędowielkiegodomu,Lilyzmiejsca
powzięładoniegoniechęć.