Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Marcel
Dozakładu,wktórympracowała,miałpięćminut
piechotą,więczabrałrobionynazamówienienotatnik
oprawnywcielęcąskórę,ekskluzywnepióroLaban
Apollo,anarękęzałożyłzłotąomegęiruszyłrozpocząć
proceduręzaciągnięciafryzjerkidołóżka.Wszedł
dorecepcji,podszedłdouśmiechniętejrecepcjonistki
izrównieuprzejmymwyrazemtwarzycoonarozpoczął
konwersację.
Dzieńdobry,czyzastałemszefowąsalonu?
PaniAleksandrajestterazzajęta,alemożejabędę
mogłapomóc?
Przezpięćminutmożeitak,pomyślałzjednoznacznym
skojarzeniem,bodziewczynabyłanawetładna,alenie
otomuchodziło.Zastanowiłagoinnarzecz.Powiedziała,
żewłaścicielkamanaimiętaksamo,jakjegofryzjerka.
Możetozbieżność,amożezakładnależydoniej?Nie
byłbytodlaniegodobryobrótsprawy.
Kiedymógłbymzniąporozmawiać?
Zerknęławkomputer.
Ztegocopamiętam,panieBraun,jestpanzszefową
umówionyzadwatygodnie...
Chodzimiorozmowę,anieusługęprzerwałjej.
Nabrałpewności,żetoAleksandrajestwłaścicielką.
Znajdziedzisiajpiętnaścieminut?
Proszęzaczekać.
Pobiegładojednegozgabinetówiwróciłazszefową,
któratrzymaławrękachnożyczkiigrzebień.
Dzieńdobry,cosiętakiegostało,żemusimipan
przerywaćobowiązkizawodowe?zaczęłakonkretnie
odpychającymtonem.
Dzieńdobry,paniAleksandro.Jestem...