Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–DziękiBogu,żetopanimadziśdyżur!MojaAgatkawy-
miotujeodrana!–mamadziewczynkibyłaroztrzęsionaizapła-
kana.
–Odrana?–wtrąciłaDorota,przygotowujączestawdo
wkłucia.–Idopieroterazwezwałapanipomoc?
–Proszęskupićsięnaczynnościach!–lekarkazganiłapielę-
gniarkę.–Pobieramykrewisprawdzamyparametry.–CoAgata
dziśjadła?–zwróciłasiędoKokowskiej.
–No…to,coja…toznaczyranobułkęzserem…żółtym…
kakao…nie,chybaherbatę…tak…herbatęmalinową…Boże,
niepamiętam!–kobietawybuchnęłapłaczem.
–PaniKokowska–Walentynapołożyładłońnaramieniu
kobiety.–Bardzoproszę,żebysiępaniuspokoiłaiprzypomniała
sobie,codzieckojadło.Tojestbardzoważne.Możetobyłocoś
nieświeżego,albociężkostrawnego?Agatkamadopierosześćlat
iczasemto,codorosłymabsolutnienieszkodzi,małymdzieciom
możenieźlerozstroićukładpokarmowy.
–Niewiem!–szlochałakobieta.–Zjadłaśniadanieizaczęła
wymiotować.Chybatonieprzeztencholernyżółtyser?!
–Jasne,ser…–mruknęłapielęgniarkaispiorunowałako-
bietęwzrokiem.Taskuliłasięischowałatwarzwdłoniach.
–Mamusiu…–odezwałasięAgatkaledwiesłyszalnym
szeptem.–Jakposzłaśdosklepu,tozjadłamtecukiereczkiz
twojegopudełka.Przepraszam…Aleonebyłytakiekolorowe…–
potychsłowachdziewczynkastraciłaprzytomność.
–Agatko!–matkazaczęłaszarpaćcóreczkę.–Ranyboskie,
cosiędziejezmoimdzieckiem?!Ratujcieją!
–PaniKokowska,jakiecukiereczki?Czypanicośnaten
tematwie?–Walentynapróbowałazapanowaćnademocjami.
–Wiem…Tomojelekarstwa…uspokajające...–wtymmo-
mencieAngelikaKokowskaosunęłasięnapodłogę.
–Terazbędzietumdleć!–powiedziałaDorotazezłością.
–PaniOmala!–krzyknęłaWalentyna.–Przywołujępanią
doporządku!Pacjentkapotrzebujepomocy!Cosięztobądzieje,
kobieto?!