kosmicznych,płaszczyznpokrytychmetalowymiwzgórkami,podobnymidokretowisk,jesteś
dumny,żepotrafiszprzenieśćowerekwizytydowyobrażeńabsolutnieniefunkcjonalnych.
Cieszycięto,żewynikitruducałegopułkurysownikówipodpisywaczywykorzystałeś
wyłączniedlasiebie.Drżysz...Przełykaszślinę.Wyobrażaszsobieterazdrzewazczerwonej,
porowatejgąbki.Ichceszzapomnieć,żekilkadnitemubyłeśnarysunkowymfilmiei
patrzyłeśnawesołezwierzęta,biegającewśródelastycznychdrzewobarwiekoralu.Amoże
otymniepamiętasz?
Dzwonek.Czekałem,ażktośotworzy.Niestety,gospodarzewyszli.Przezchwilębyłem
nieruchomy,ba!–zesztywniały.Miałemnadzieję,żedzwoneksięniepowtórzy.Znowu
krótki,ostrydźwięk.Podkurczyłemnogi.Długiterkot.Niepotrafiłemjużleżeć.Zeskoczyłem
złóżka.Nimskierowałemsiędodrzwi,popatrzyłemnatenodrażający,przeładowanystarymi
meblamipokójizaświeciłemstojącąlampę.
Jakżejesteśzadowolony,żemożesznazwaćpokój„odrażającym”!Tenprzymiotnik
automatyczniestwarzagranicępomiędzytobąaotoczeniem.Jeszczepamiętaszmetalowe
płaszczyznyzfosforycznymisłupami,ajużmusiszpatrzećnatęzbieraninęmebli,na
zakurzonąpodłogęiodrapanedrzwi.Zadowolonyzsiebieidzieszotworzyć.Maszjeszcze
dodatkowypowód:zmuszonociętymdzwonkiemdoopuszczeniałóżkaprzykrytego
secesyjnąkapą,nieuczyniłeśtegozwłasnejwoli.
Otworzyłemdrzwi.Spodziewałemsięzobaczyćkogośzestałychgościgospodarzy.
Idącprzezkorytarzprzygotowałemsobieodpowiedźnapytanie:„Czypaństwosąwdomu?”
ZobaczyłemjednakMonikę.Odwróciłemsię,zostawiającdrzwiuchylone.Wkorytarzu
unosiłsięzapachbigosuizjełczałegotłuszczu.Wpokojuotworzyłemokno.Spostrzegłem
Monikęstojącąnaproguztakdobrzeznanymmiuśmiechem;jeżelinieodejdęodokna,
Monikapowie:„Dlaczegosięzemnąnieprzywitasz,niejesteśwhumorze?”–iwtedy
dopierojąpocałuję.
–Powinieneśzmienićmieszkanie.Kiedywracamodciebie,włosymajązapachbigosu.
Boże,jakitunieporządek!
–„Kapitanowiesiwobrodzi”–zaśpiewałem.
–Tylerazycitomówiłam!
–„Zgubilisięgdzieśwciemnejmgle”–kontynuowałem.
–Kochamcię–powiedziałaizamknęładrzwi.–Kochamcię–powtórzyła,
pedantyczniewygładzającpłaszcz,którypowiesiłanagwoździuwbitymwścianę.
Stałemprzyotwartymoknie,wiatrdmuchałmiwplecy,zastanawiałemsię,jakiesą
dalszesłowapiosenkiiniemogłemichsobieprzypomnieć.
–Zresztąwieszotym–dodała,siadającnakrześle.
–Jakiesądalszesłowa„Kapitanów”?
Nieodpowiedziała.Patrzyłanamojedłonieopierającesięoblatstołu.Chciałemnimi
poruszyć,alepokilkusekundachzrezygnowałem.
Doczegocipotrzebnetopodwójneudawanie?Wobecsiebieiwobecniej?Amoże
wstydziszsiętego,żewyobrażaszsobie,stojącprzyoknie,drogęzrosnącymipobokach
olchami,itomiejsce,gdzieodpoczywałeśprawiepółdnia.Byłgorącyletnidzień,leżałeśw
cieniupodolchą.Możewtensposóbchceszsobiewynagrodzićprzerwanieodpoczynku?
Potemzdajeszsobiesprawę,żewaszdialogjestemocjonalny,zdaniasąobokitostwarza
sytuacjędramatyczną.Wiesz,żegestynicnieoznaczają,ito,żeMonika,wygładzając
pedantyczniepłaszcz,mówiłaoswojejmiłości,niemażadnegoznaczenia.Zdrugiejstrony
musiszprzyznać,żeprzyzwyczajonociędopewnychkonwencji.Hamletczyszczącyzębyi
bełkoczący„byćalboniebyć”–raziłbycię.Onawłaśniezrobiłacośtakiego.Odchodzącod
oknaniejesteśjużtegotakbardzopewny.Amożetojestprogramowezniszczenie
schematów,abymocniejokreślićswojąmiłość,aprzeznią–osobowość?Pochylającsięnad
Monikąstwierdzasz,żeświetniedobrałakredkędowarg.Zestawieniekolorujejoczuikredki
3