Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naprzeciwjegowłasnejchatysterczałaisztucznymświatłem
zmierzchłeliściebrzozypobliskiejodbarwiałanazielono,złoty
imodcieńiblaszanypozórnadając.Widnobyłowprzejrzystym
wnętrzutejbrzozy,nibywołtarzubocznym,gdypierwszeświece
skróconympłomykiemjarzyćsiępoczynają.
Córkasędziego,zamiaramispołecznyminiestrudzeniepowodowana,
zmusiłaojcadoufundowaniaizatkwieniaowejlatarniwtymwłaśnie,
bezludnymniecomiejscu,wpobliżuchatyKiepasa,możepragnąc
bezwiednieuczcićwtensposóbpamięćpierwszegoswegozwycięstwa
społecznegonadciemnądusząchłopa.
KiepasnierazchełpliwiedoskwierałGryzowitąwłaśnielatarnią,jak
gdybyjegowyłącznymstałasięnabytkiem,aiGryz,choćniechętnie,
uważałją,zdasię,zanieodrodnąwłasnośćKiepasa.
ZresztąichłopiwewsinazywalijązazwyczajlatarniąKiepasową
ichcącokreślićmiejsce,mówili:„WedlelatarniKiepasowej”–albo:
„NaprawoodlatarniKiepasowej”.
Niemającinnego,takizniejdlasiebiezrobiliużytek.
KiepasniebezprzyczynyowąlatarniąoczyGryzowikłuł,chciał
bowiemprzedmiesiącemjeszczejedynaczkęGryzapoślubić,aleten
ostatniodmówiłstanowczoiwyprawiłcórkędomiastanawyrobek.
–Czemuśmicórkęsprzednosa,jakteśmieciezbyteczne,uprzątnął?
–pytałKiepasinospocierał.
–Bochciałem–odpowiadałuparcieGryz.
–Aczemuśmijejnieoddał,zamiastdomiasta,jakowcęgłupią
nakołowaciznę,gnać?–mówiłKiepaszwyrzutemwgłosieikrzywiąc
gębę,przedrzeźniałwtensposóbniesamegoGryza,jenoduszęjego,
którawoczachKiepasatakmniejwięcejwtejchwiliwyglądała.
–Boniechciałem–odpowiadałGryzkrótkoibeznadziejnie.
WczorajwłaśnieKiepasGryzanajarmarkuspotkał.Gryzgłaskał
pogrzbieciekupionegoprzedchwiląkozła.Gryzbyłzadumany,
akoziołczarny.
–Kozłakupiłeś?–spytałKiepas,uśmiechającsiępogardliwie,
boilekroćGryzazaoczył,tylekroćjużzawczasupogardliwymsię
stawał.
–Kupiłem–odmruknąłGryz.
–Ileśdał?–zagabnąłgociekawieKiepas.
Gryzpowiedział,iledał.
Kiepas,zawczasuśmiechnagromadzając,wybuchnąłnagletak,aby
Gryzzgodniezrachubąśmiechugłupcemsiępoczuł.
Niezawiodłagotarachuba.