Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przykucnęłaprzycudownieocalonejkotceiobejrzałajązewszystkichstron,
nieszczędzącjejprzytympieszczoticiepłychsłów.
–CzytonapewnoMatylda?
Pytanie,tymrazemskierowanedoczłowieka,zawisłowpowietrzu,boSabina
gdzieśsięzdematerializowała.Widocznieuznałarozmowęzaskończonąiwróciłado
siebie.
Drzwistałyotworem,więcAgnieszkapoczułasięzaproszona.WzięłaMatyldę
naręceiruszyłanazwiedzaniedomu.Zarazzaprogiemnatknęłasięnatrzypełne
kociemiskiiwszystkostałosięjasne.Amożejeszczebardziejzawikłane?
*
AgnieszkaStarzyksiedziaławkawiarninadrozpuszczonąporcjąlodówi
myślałatakintensywnie,żeodtegomyśleniarozbolałajągłowa.Baśkadzwoniła,że
spóźnisięjakiśkwadrans,itobyłodokładniedwakwadransetemu.Aletoniebyłjej
największyproblem.Odkilkudnigryzłasięsprawąspadkuipotrzebowałaporady
kogoś,ktobędziewstaniespojrzećnaproblemzdystansem.Przyjąćczyodrzucić?
Otojestpytanie!Słuchaćostrzeżeńmatki,opartychwyłącznienaintuicji,czy
racjonalnychargumentównarzeczonego?
–Nieśpij,bocięukradną!–zawołałaBaśka,meldującsięprzystoliku.–Sorry
zaspóźnienie,alemiałamdziśsporopacjentów,apotemkorki,korkiijeszczeraz
korki–usprawiedliwiłasię.–Lodyciniesmakują?
–Nawetniewiem–westchnęłaAgnieszka.Odruchowozamieszałałyżeczką
zawartośćpucharkaiodstawiłagonabok.
–Martwiszmnie,dziewczyno.Fortunasiędociebieuśmiechnęła,atyzamiast
skakaćzradości,siedziszzponurąminą,jakbyrozbolałycięzęby.Jeślito
rzeczywiściezęby,tozapraszamdogabinetu–zażartowała,próbującrozruszać
przyjaciółkę.
–Bojawciążniewiem,czytafortunasiędomnieuśmiecha,czytylko
ostrzegawczoszczerzyzęby–podjęłatematAgnieszka.–MamaiMichałmająnaten
tematodmiennezdania,ajawciążniemamżadnego.Czasleci,wszyscyoczekują,że
podejmęwkońcujakąśdecyzję,alemamcorazwiększymętlikwgłowie.Jeślimi
czegośniedoradzisz,tozwyczajnierzucęmonetąibędzieposprawie.
–Alboinie–stwierdziłaBaśka.–Domonetywrazieczegoniebędzieszmogła
miećpretensji,adoprzyjaciółkipewnietak,alepodejmętoryzyko.Cośjestnietakz
tymspadkiem?
–Mamamazłeprzeczucia–zaczęłaAgnieszkaostrożnie.–Bowidzisz,żeby
cośztegozrozumieć,musisznajpierwpoznaćnaszeskomplikowanerelacjerodzinne.
Owujkuitestamenciejużwiesz.Tenwujek,TadeuszDaszycki,byłprzyrodnim
bratemmojejmamy.Mielitegosamegoojca,alewychowywalisięoddzielniei–jakto
zwyklebywawtakichwypadkach–niepałalidosiebiesympatią.ToznaczyTadeusz
niepałał,bomamamimówiła,żenawetswegoczasupróbowałasięznim
zaprzyjaźnić,lecznicztegoniewyszło.JeśliTadeuszdarzyłmamęjakimśuczuciem,
tobyłatoczystanienawiść.Winiłjązarozpadzwiązkuswoichrodziców,zato,że
musiałsiędzielićojcowskąmiłością,itonierówno,boprzecieżonamiałaojcanaco
dzień,aontylkoodświęta.Jednymsłowemzawszystko.Anawspólnychspacerachz
tatusiemnieszczędziłprzyrodniejsiostrzewyzwiskikuksańców.Wmiarędorastania
oddalalisięodsiebiecorazbardziej,apośmiercimojegodziadkacałkiemzerwali
kontakty.Wujekwyjechałiniedałnawetznakużycia.Ażdoteraz.Jeśli
zawiadomienieośmierciwogólemożnataknazwać.Janiemiałamokazjigopoznać.
Wątpiłamnawet,czywieomoimistnieniu,atunagledowiadujęsię,żezapisałmi
5