–Obraziłeśgo,rzekłKsawery.
–ObrazićMurzyna!...odrzekłzgorszonyMulat;wszakżekażdy
zdanieswojemiećmoże,ijawyjawiłemjezamojepięćfranków...
Ach!mójnajdroższy,wpadłeśznowujakwidzęwtwojemelancholijne
marzenia,musiszmiećniezawodniesplen.
Ksawerywestchnął.
–Jesttochorobaludziszczęśliwych,odpowiedział;niemogęjej
zatempodlegać.
Iwzniósłnatowarzyszaswegospojrzeniepełnesmutkuitęsknoty;
potemulegająctejpotrzebiezwierzeniasię,któraznajdujesięwsercu
wszystkichludzi,wziąłrękęMulata,aścisnąwszyjąwswoich,rzekł:
–Carralu,sądzę,iżjesteśprzyjacielemmoim;zupełnewtobiezaufanie
pokładam.Odgadłeśpołowętajemnicymojej,wyjawięciwszystko...
.
Cierpię!
–Towidać,mójnajdroższy,ale...
.dlaczegóżcierpisz?
–Jesttoniedogodnośćbardzopowszechna!Jestemwtemżesamem
położeniu.IzowięsięKsawerym.
–Topiękneimię!powiedziałCarralznikczemnemszyderstwem.
Przyznaję,iżdlazakończeniatakowego,czegośbraknie.Codomnie,
nalospodtymwzględemuskarżaćsięniemogę...
.Alecóżchcesz,
mójmiły,gdybywszyscyposiadaliurodzenie,niktniebyłby
szlachcicem!
–Anadto,jeszcze...
.mówiłdalejKsawery,októregouszyzaledwie
żesięobiłtendecydującyargument...
.
Alezanimmógłdokończyć,drzwikościołaSaintGermaindesPrès
otworzyłysięitłumpobożnychplacnapełnił.Dwajprzyjaciele
rozmowęzawiesili.
ŻebrakMurzynczynnośćswojąrozpoczął.Stałnieruchomieirękę
wyciągał.Podobnymbyłdohebanowegoposągu,wystawionegodla
wzbudzenialitościwprzechodzących.Wszyscygowspierali,bobył
znanym,asławaiżebrakowijestpotrzebną.Ksaweryzbalkonusię
wychyliłibacznieoczymaśledził.
–Czymiałabyćnanieszporach?...zapytałgłosemcichymCarral.
–Ktotaki?odrzekłKsawery,mocnosięrumieniąc.
–Jeszczeukryć:usiłujesz!Alezapytaniemojezbytecznembyło,
wiedziałembowiem,iżsięnanichznajdowała;otóżiona.
Ksawerybardziejsięjeszczewychylił.Dziewicacudownejurody,
ubranaskromnie,zprostotąoznaczającąwyższepochodzenie,
przechodziławłaśnieprógkościoła.Damadotowarzystwa
wwłaściwymsobieubiorzezdałazaniąpostępowała.Gdysięzbliżyła