Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
Wróciładodomuwminorowymnastroju.Niechciała
odrazudzwonićdoGracjanapostanowiładaćsobie
trochęczasunaochłonięcie.Dopierogodzinępóźniejwy-
brałajegonumerzzamiaremzadanianiewinnegopytania,
gdziesiępodziewałtegopopołudnia.Wgłębisercawciąż
żywiłanadzieję,żeotrzymaodniegojakieśrozsądnewy-
tłumaczenie.Nadziejataprysła,gdyodpowiedział:
-Byłemwdomu,skarbie.Pracowałemnadksiążką.
-Pozakupachpojechałamdociebierzuciła,usiłując
stłumićgniew.
-Pewnieakuratwtedywyskoczyłempochleb.Musie-
liśmysięminąć.
Jowitawiedziała,żeosiedlowysklepznajdowałsię
wsąsiednimblokuiGracjanbezproblemumógłtam
kupićchleb.Niemusiałnigdziejechaćsamochodem...
5