Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JoannaLech
COROBIMY,GDYWRADIULECI„SZKLANA
POGODA”
Słuchamyradia.Wpokojujestciemno,siadamywięcnanaszych
łóżkach,jaimójbraciszek,odsuwamynaszespoconekołdry
izatykamyuszy.Naszamatkanastawiabudziknaszóstądwie,ale
wstajedopieroowpółdo.Dlategokażdegorankamusimysłuchać
przezpółgodzinytejsamejpiosenki.Szklanapogodaleci
wodbiornikuwkółko,ciągleodnowa.Szklanapogoda,szyby
niebieskieodtelewizorów.Szklanapogoda,szklankanaciągabez
humoru.Szklanapogoda,zawszetajedna,wstrętna,znanajuż
oddawnanapamięć,słowoposłowie,doobrzydzenia,piosenka.
Dlategokrzywimysiędosiebie,jaimójbraciszek,wstajemyiwciąż
zpalcamiwuszachskradamysiępopokoju.Szklanapogoda;jest
zimnoiidziemynaczubkachpalców,jakbypodłogaparzyła,ale
podłogajestprzecieżlodowata.Skradamysiędooknaiszukamy
niebieskichszybtam,wsąsiednimbloku,podrugiejstronieulicy.
Apotempróbujemywnietrafić.Ktospluniedalej,tenwygrał.Szklana
pogoda;gramy,dopókiwtamtympokojuniewłączysięświatłoinie
usłyszymysprężynstarejkanapy,gdynaszamatka,głośno
przeklinając,podnosisięwkońcuzkanapy.Szklanapogoda;
nasłuchujemy,jakstare,radzieckieradiotrzeszczyiwarczy,jakszur
szurszurająkapcienaszejmatkipogołejpodłodze.Wtedyszybko
wskakujemypodkołdry,chichoczemy.Naszamatkazawszebudzinas,
zdzierającznaskołdry.Wstawaćimyćzęby,alejuż!Krzyczy,ścieląc
łóżka,amybiegniemydołazienki.Ktowejdziedrugi,musisikać
dowanny.Aktopierwszywyjdzie,weźmiewiększykubek.Dlatego
spieszymysię,ścigamytamizpowrotem,apotemsiadamyzrękami
nakolanach,przykuchennymstole,wnaszychkolorowychpiżamach.
Patrzymy,jaknaszamatkaprzykuchencemieszamlekoijaknamleku
podnosisiękożuch,jakpopiółspadazczubkapapierosa,jakmleko
skwierczyikipi.Potempijemyciepłe,posłodzonemleko.Naszamatka
paliipijegorzkąkawę.WradiuleciterazKochamcięjakIrlandię.
Słońceprzechodziprzezzasłonyiwszystkowpokojuwydajesiężółte.