Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
SiedzącanabrzeżkuskórzanejkanapyChloe
podniosładoustszklankęiupiłakolejnyłykczystej
whisky.Jużdrugiejtegowieczoru.Bradsiedział
naprzeciwniejwfotelu,ajegooczyrzucałyiskry
gniewu,któregościływnich,odkądkwadranstemu
napowitaniedelikatniepocałowałChloewpoliczek.
–Gdziejestteraztenbydlak?–rzuciłnagle.
Chloedopieropochwilizrozumiała,żezdaniem
BradaTravisdopuściłsięwobecniejprzemocy
fizycznej.
Toprawda,zmaltretowałją,chociażniefizycznie,
tylkopsychicznie.Zanicwświecieniemożemusię
zwierzyćzupokorzenia,jakiejąspotkało.Każdemu,
tylkoniemężczyźniewrodzajuBrada,któryodczasów
szkolnychzmieniałdziewczynyjakrękawiczki.
Wszystkiesięwnimkochały,nawetonauległa
przelotniejegoczarowi.
Idodniaślububyłaprzekonana,żedawnowyrosła
zdziecinnegozadurzenia,dopókiBradniepoprosiłjej
dotańcaiwszystkoożyłonanowo.Mogłajedyniemieć
nadzieję,żeniewyczytałzjejoczu,cosięzniądzieje.
NaszczęścieTravisuratowałjąwostatniejchwili.
Uratował?Takmogłosięwydawaćdoczasu,zanim
czułykochanekzmieniłsięwpotwora.
–Pozwól,żeuwolnięcięodpłaszcza.–GłosBrada
oderwałjąodponurychmyśli.
–Nie!–zaprotestowała,ciaśniejowijającsiępołami
trencza.–Ja…wciążjestmizimno.