Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
ShelbydzieliłoodranczawujaWaltaniewięcejniż
piętnaściekilometrów,kiedymusiałazjechać
napoboczedrogistanowejnumer36nanajbardziej
zatłoczonymodcinkumiędzyVirginRiveraFortuną,
izatrzymaćsięzastarym,wyglądającymznajomo
pikapem.Droganumer36prawienacałejswej
długościbyładwupasmowąszosąprzecinającągórskie
pasmoiłączącąRedBluffzFortuną.Shelbyzatrzymała
wiśniowegodżipaiwysiadła.Deszczwreszcieustał,
pokazałosięletniesłońce,leczdroganadalbyłamokra.
Stałnaniejmężczyznawjasnopomarańczowej
kamizelceilizakiemzatrzymywałsamochody.Zjazd
wkierunkudomuwujaWaltaznajdowałsiępodrugiej
stronienajbliższegowzgórza.
Podeszładozaparkowanegoprzedniąpikapu,
omijającpodrodzekałuże.Chciałazapytaćkierowcę,
czywie,cosiędzieje.Gdyznalazłasięprzydrzwiach
odstronykierowcy,uśmiechnęłasięszeroko.
Cześć,doktorku.
DoktorMullins,powszechniezwanyDokiem,wyjrzał
przezotwarteokno.
Cześć,mała.Przyjechałaśnaweekend?zapytał
zrzędliwie,jaktoon.
Nietymrazem.Sprzedałamdompomatce
wBodegaBay.Spakowałamnajpotrzebniejszerzeczy
izamierzamzatrzymaćsięuwujaWalta.
Nastałe?
Nie,tylkonakilkamiesięcy.
Przyjmijmojekondolencje,Shelby.GrymasDoka
odrobinęzłagodniał.Mamnadzieję,żejakośsię
trzymasz.
Corazlepiej.Dzięki.Mamabyłagotowanaodejście.
Kiwnęłagłowąwstronędrogi.Wiesz,cojestgrane?