Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Osunęłosiępobocze.Połowępasadiabliwzięli.
–Barierkibyłybynieodparady–zauważyła.
–Tylkonaostrychzakrętach.Naprostejmusimy
radzićsobiesami.Cholerneszczęście,żeżaden
samochódniepoleciałrazemzpoboczem.Tylkojeden
paspozostałprzejezdny.Takbędzieprzezkilkadni.
–Jakjużdotrędowuja,będęmogłazapomniećotej
drodze.–Wzruszyłaramionami.
–Jakiemaszplany,jeślimogęspytać?–powiedział
Dok,unosząckrzaczastebrwi.
–Zamierzamodwiedzićrodzinę,atakżeporozsyłać
podaniadoszkół.Chcęzostaćpielęgniarką–odparła
zuśmiechem.–Tooczywistywybórpotychwszystkich
latachopiekinadmamą.
–Aniechto,następnapielęgniarka–rzuciłgniewnie.
–Odmłodościzatruwaciemiżycie.Przezwaswpadnę
walkoholizm.
–Przynajmniejniebędzieszdługoleciał–odparła
ześmiechem.
–Oho,następnabezczelnasięznalazła.
Znówsięroześmiała.Uwielbiałastaregozgryźliwca.
Jakiśmężczyznawysiadłzauta,którezatrzymałosię
zadżipemShelby.Włosymiałprzystrzyżonejak
wojskowy,doczegozdążyłasięprzyzwyczaić,bojejwuj
byłemerytowanymgenerałem.Szerokie,umięśnione
ramionaipłaskibrzuchopinałczarnyT-shirt.Shelby
patrzyłazafascynowana,jakzbliżałsiędonichtaki
zgrabny,silnyigibki,wykonującminimumruchów.Nie
śpieszyłsię,byłpewnysiebie,wręczarogancki.Szedł
wolnymkrokiem,trzymająckciukizatknięte
zakieszeniespodni.Gdysięzbliżył,zauważyłajego
lekkiuśmiech,atakżeto,żesięjejprzyglądał,czymoże
raczejlustrowałją,mierzącbłyszczącymspojrzeniem.
Marzenieściętejgłowy,pomyślała,uśmiechającsię
dosiebie.
MijającautoShelby,zerknąłdośrodka,zobaczył