Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasofie.Możewtensposóbudajejsięskrócićczas
oczekiwanianawieścizeszpitala.Niemogłasięjednak
skupićnalekturze.
AwięctakwyglądałJackMarchant.Spodziewałasię
kogośstarszego,okularnikawtypiemolaksiążkowego,
takbowiemwyobrażałasobieautorapoczytnych
biografii,któryzamierzałspróbowaćswychsił
wdziedziniepowieści.Jejnowyszefbyłjednakzupełnie
inny.
ZapomnianaksiążkależałanakolanachAshley.
Wdzieciństwieobracałasięczęstowtowarzystwie
chłopcówprzechwalającychsswymiwyczynami.
Nigdyjednakniebyłatakbliskoprawdziwego,
władczegomężczyzny.Niemiałapojęcia,jaksobie
ztymporadzinacodzień.Cichygłosikwgłowie
pouczyłzlekkąkpiną,żebędziemusiałasobieradzić
wyłączniezpracą,jakąprzydzielijejszef.Będziedla
niegoprzepisywała,żyłasobiecichoispokojniewtym
wspaniałymdomu,apodkonieckażdegomiesiąca
otrzymahojnąpensję.Wszakpototutajprzybyła.
Stukaniedodrzwiprzerwałoterozmyślania.
Gosposiawciepłympłaszczuizezniszczonątorbą
wrękupoinformowała,żeidziedodomu.
PanMarchantwróciłzeszpitala.Jestwbibliotece
ichciałbysięztobązobaczyć.
Czywszystkowporządku?wyszeptałaAshleybez
tchu.
O,tak.Dlakogośtakiegojakonupadekzkonia
topestka.
Ashleynerwowoprzygładziłasweteridżinsy.
Możepowinnamsięprzebrać...