Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ButIthinkitonlyfairtowarnyou,allthose
songsaboutCalifornialied.
–TheLucksmiths
Wstałamizeszłamposchodkach,wychodzącmunaprzeciw.Nagledotarło
domniezcałąmocą,żejestemboso,wstarychdżinsachimamnasobieT-shirt
zzeszłorocznegomusicalu.Inaczejmówiąc,ubranajakzawsze,bokażdego
rankawkładałamnasiebiecośwtymrodzaju.Aniprzezchwilęnieprzyszło
midogłowy,żeówbardzosłabomiznanyRogermożeokazaćsiętakim
ciachem.
Abył,był.Zobaczyłamtotymwyraźniej,kiedypodszedłbliżej.Miałwielkie
orzechoweoczyiskandaliczniedługierzęsy,pozatympieginatwarzy.
Zachowywałsięswobodnie,naluzie.Poczułam,żewjegoobecnościkurczęsię
odrobinę.
–Hej–odezwałsię,rzuciłtorbynaziemięiwyciągnąłrękę.Zawahałamsię
przezsekundę,jakośniktwmoimotoczeniuniemiałzwyczajuwitaćsię
uściskiemdłoni–aleteżwyciągnęłamrękę.Potrząsnąłnią.–JestemRoger
Sullivan.AtyjesteśAmy,zgadzasię?
Skinęłamgłową.
–Tak–odpowiedziałam.Tosłowojakbymiugrzęzłowgardle,więc
odkaszlnęłam.–Tak,jasne.Cześć.
Splotłamdłonie,wbiłamwzrokwziemię.Czułam,jaksercemiwali,inie
potrafiłamodgadnąć,wktórejchwilinajzwyklejszenaświeciepowitanie
przerodziłosięwcośnieprzyjemnegoibudzącegolęk.
–Wyglądaszinaczej–rzekłpochwiliRoger.Spojrzałamnaniegoizobaczyłam,
żemisięprzygląda.Cochciałprzeztopowiedzieć?Żewyglądaminaczej,niżsię
spodziewał?Aczegowłaściwiesięspodziewał?–Inaczej,niżwyglądałaśkiedyś
–wyjaśnił,jakbyczytałwmoichmyślach.–Pamiętamcięzczasów,kiedy
byliśmymali.Ciebieitwojegobrata.Aledalejjesteśruda,tosięniezmieniło.
Odruchowodotknęłamwłosów.Obojebyliśmyrudzi,jaiCharlie,akiedy
byliśmymłodsiiciągletrzymaliśmysięrazem,ludzieciąglezatrzymywalisię
imówili„o,obojejesteścierudzi”–jakgdybyśmysamitegoniewiedzieli.
ZczasemwłosyCharlie’egopociemniałyiprzybrałyodcieńkasztanowobrązowy,
natomiastmojepozostałyjaskraworude,takjakbyły.Niemiałamnicprzeciwko
temu,dopieroniedawnozaczęłomitoprzeszkadzać.Naglebowiemokazałosię,
żeprzeznieludziezwracająnamnieuwagę,cobyłoostatniąrzeczą,jakiejsobie
życzyłam.Założyłamwłosyzauszy,starającsięichnieciągnąć.Zaczęły
miwypadaćjakiśmiesiącwcześniej,comartwiłomnie,starałamsięjednaknie
myślećnatentematzbytwiele.Przekonywałamsiebie,żetoprzezstres
związanyzkońcemroku,amożebrakżelazawynikającyzdietypolegającej
głównienapizzy.Przedewszystkimjednakstarałamsięuważaćprzyczesaniu,
wnadziei,żetaprzypadłośćsamaminie.
–Och–odezwałamsię,bozdałamsobiesprawę,żeRogerczeka,ażcoś
powiem.Całkiem,jakbymzostałapozbawionazdolnościprowadzenia
konwersacjinapodstawowympoziomie.–No,tak.
Dalejjestemruda.Charliematerazciemniejszewłosy,jestwtejchwili...No,
niemagotutaj.–Mojamatkaniemówiłanikomu,żeumieściłagonaodwyku
ikazałamipowtarzaćtęsamąściemę.–JestwKaroliniePółnocnej–wyjaśniłam.