Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałIII
Ka​mieńSnów
Sethżałował,żewyrzuciłrękęzombiaka.Przecież
tobybyłaidealnapamiątkazpierwszejoficjalnejmisji
wroliRycerzaŚwitu!Alezrobiłtoniemalodruchowo.
Pewnietewszystkiegłosyumarłychnachwilę
za​mie​sza​łymuwgło​wie.
Byłyokropne.Setkiszeptówwygłodniałychzombi,
skorychdoataku,leczpowstrzymywanychmo
silniejsząniżtołaknienie.Wydawałosię,żewszędzie
dokoła,ajednaknicniewidział.Dopókiwkońcunie
wy​sko​czy​łyzkry​jó​wek,oba​wiałsię,żemuod​bi​ja.
PrawdopodobniesterowałnimipanLich.Rozkazał
pozostaćwukryciu,nadejdziedogodnachwila.Rosły
Azjatabyłwiwibliksemzdolnymwskrzeszać
ikontrolowaćzmarłych.Pełniłteżobowiązkiprawejręki
Sfinksa.GdybyLauraniepomogławszybkiejucieczce,
wszy​scyprzy​by​szezo​sta​li​bykar​mądlazom​bi.
DżipgnałpomościenadTęczowąRzeką,aSethwciąż
rozpaczał,żepozbyłsięręki.MógłbywłożyćKendrze
podkołdrę.Przywiązaćdogłówkiprysznica.Dumnie
umieścićnapółcewswoimpokoju.Obiecałsobie,żenie
zapomniotychwszystkichmożliwościach,jeśliznów