Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdjęłakusąsukienkęirzuciłająnapodłogę.Miała
opuchniętewargi,jaskrawoczerwonaszminka
nawargachrozmazałasię.Byławysokaiszczupła,
jędrnepiersiniewymagałystanika,pozatymlubiła
czućmateriałbluzekocierającysięobrodawki,takjak
lubiłaspojrzeniamężczyzn,łapczywieprzylepione
dozarysowanychpodtkaninąwybrzuszeń.Czuła
jenasobietak,jakbydotykałyjejichpalce.
Przymknęłaoczy,wsunęładłońmiędzyuda.Pod
opuszkamiwyczuławilgoć,rozkosznydreszczprzenikał
jejpodbrzusze.Zamknęłapowiekiiszybkimgestem
wyswobodziłasięzmajtek.
Usłyszała,żedrzwiłazienkisięzamykają,więcpowoli
otworzyłaoczy.
–Gdziesiępodziewałaś?–zapytałBladeobojętnym
tonem.Niezwiódłjejówcichy,spokojnygłos.
Wiedziała,żechłopakrozpaczliwiepróbujenadsobą
zapanować,iwiedziała,żezachwilęskapituluje.
Sercezaczęłobićjejmocniej.Czuła,jakogarnia
jądobrzeznanepodniecenie;podniecenieilęk.
–Powąchaj–powiedziała,wyciągająckuniemu
wilgotnemajtki,onzaśposłusznieuniósłjeiwciągnął
wnozdrzazapach;jejzapach,żadnejinnej.
–Chodźdomnie–nakazałtymsamymcichym,
spokojnymgłosem.
Estellezadrżała.Podeszładoniegoipatrzyła,jak
Bladerozpinadżinsy.Takjakprzypuszczała,niemiał
nicpodspodem.Uklękłaprzynimiwzięłagowdłonie.
Wpierwszymokresieichzwiązkutwarda,sztywna
męskośćbyładlaniejźródłemnieustannejfascynacji,
coBladechętniewykorzystywał.Karzącjązajej