Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Tarależałanałóżkumatkizbrodąpodpartą
najednejdłoni.Drugądłoniąodgarniaładotyłudługie
gęstewłosyibeztroskowymachiwałauniesionymi
dogórynogami.Czekając,ażmatkaskończymakijaż,
przeglądałalokalnągazetę,którąkupiłapodrodze
wmiasteczku.
–„Radamiejskadziękujenaszejznakomitej
bizneswoman”–przeczytałanagłosispojrzała
namatkę.–Tootobie–dodałazupełnieniepotrzebnie,
poczymwróciładotekstu:–„Wminionąsobotę
wzabytkowychsalachdwunastowiecznegoratusza
odbyłasięuroczystakolacjazokazjidziesięciolecia
działalnościlokalnejFundacjiPomocy.Kolacjęwydano
nacześćzałożycielkiFundacjiijejprezesawjednej
osobie,paniClaudiiWallace”.Tomiłe,mamo
–skomentowałaniskim,lekkoschrypniętymgłosem,tak
łudzącopodobnymdogłosumatki,żedzwoniącydoich
domuznajomiczęstomylilijezesobą.–„Dzięki
niezmordowanejpracypaniWallace–czytaładalej
Tara–orazjejzapałowi,Fundacjaprzezdziesięćlat
swojegoistnieniazebrałaimponującefundusze
iuczyniławieledobrego,wspierającpotrzebujących.
Wuznaniudlagodnegopodziwuzaangażowaniapani
prezesradamiejskapostanowiłanazwaćjejimieniem
naszdomopiekidziennejorazośrodekrehabilitacyjny
dlaosóbniepełnosprawnych.”
Tarapodniosłagłowęispojrzałanaodbicie
matczynejtwarzywlustrze.