Tyleczasuminęłoodichpierwszegospotkania.Nawet
krótkotrwałe,tragicznemałżeństwoCordaniezmieniło
uczućMaggie.Gdyobojeowdowieli,wprzeciwieństwie
doCorda,którypostraciePatrycjibardzocierpiał,
Maggienietęskniładoswegomęża.
Mimowolipopatrzyłanaduże,piękniewykrojone
ustaCorda.Doskonalepamiętała,cosięzniądziało,
gdydotknęływciemnościjejwarg.Objąłją,pocałował
ipoczułasięjakwniebie.Tylelatzutęsknieniem
czekałanatęchwilę.Niestety,rozkoszbardzoszybko
zmieniłasięwcierpienie.Cordniemiałpojęcia,
żetojejpierwszyraz.Byłzbytpijany,abyzorientować
sięwporę.Tamtejnocyumarłaichprzybranamatka,
niewieleteżczasuminęłoodsamobójstwajegożony
–Jaksięczujesz?–spytałapośpiesznieMaggie
ześciśniętymgardłem.Zawahałasię,stojąc
wdrzwiach.
Wpierwszejchwiliwydawałojejsię,żezacisnąłzęby,
alepotemuśmiechnąłsięzprzymusemiodparł
ironicznie:
–Przedczteremadniamibombaeksplodowała
miwrękach,więcjakmamsięczuć,dojasnejcholery?
Toniebyłoserdecznepowitanie.Porazapomnieć
ozłudzeniachiwrócićdorzeczywistości.Cordjejnie
potrzebował.Nieżyczyłsobie,żebysiętuplątała.
Wszystkobyłojakzadawnychlat.Ataksiędoniego
śpieszyła.Cozaironialosu.
–Zdumiewające!Nawetbombaniedałacirady
–burknęłaMaggie,odzyskującpanowanienadsobą.
–Naszegoterminatoraniezmogąanikule,aniładunki
wybuchowe,więccóżjamogę!