Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Antonina.
Nasirodziceteżwszystkosprzedali…Zabierają
wszystko,bonigdytuniewrócąpowiedziałWiktor
głosempiętnastoletniegoautorytetu.
JatuwrócękiedyśpisnęłaWaleria.
JateżdodałaAntonina.Tumisiępodobało.
Ijadodałcichobratdziewczynek.
Przezchwilęsiedzieliwpatrzeniwstrumienieludzi
izastanawialisię,kiedybędąsiedzielinatymstatku
wdrodzepowrotnej.Niewiedzieli,żetylkojednoznich
powrócikiedyśdoojczyzny.
***
Wyjęłamzkuferkaplikpożółkłychfotografii.Najednym
zezdjęćstałwysoki,szczupłychłopakzjasnymiwłosami
idwiedziewczynki,ubraneniemalidentycznie.Były
dosiebiebardzopodobne,przyczymtaniecowyższa
miałakręcone,obciętedoramionwłosyiuśmiech
oduchadoucha,adrugastałatrochęnaburmuszona
imiałazaplecionewarkoczyki.Domyśliłamsię,żeowym
chłopcembyłWiktor,naburmuszonądziewczynką
Waleria,abujnafryzuranależaładoautorkipamiętników.
Innezdjęciaprzedstawiałydzieciwtowarzystwiepięknej
młodejkobiety,byćmożematki,imężczyzny
zpodkręconymwąsemiwjasnymgarniturze.Rodzinajak
wieleinnychjejpodobnych,uchwyconawnienaturalnych
pozach,jakiezwykłosięprzybieraćpodczasuwieczniania
nakliszy.
2.NowyJork,1938–1946
NowyJorkprzywitałTańskichpurpurowąpoświatą
nadchodzącegozmierzchu,orgiąbarwmilionówświateł
nowoczesnychbudynkówihałasemtysięcyautomobili
poruszającychsięzgracjąposzerokicharteriach.
CzywujKrzysztofbędzienanasczekał?zapytał
Wiktor,gdyzbliżalisiędotrapu.
HubertTańskiznaczącospojrzałnaswojążonę.
Tajednakodwróciławzrok,jakbyuwijającysięzkuframi
licznitragarzestanowiliwtejchwilinajbardziejfrapujący