Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog.Polska,Teresin,1990
rok
Jestpanipewna?zapytałaTeresaŁopiańska,
wręczającmipękkluczygodnyklasztornegoklucznika.
Spojrzałamnanią.Wjejoczachzobaczyłambłysk
politowania.Tobyłocałkiemadekwatnedosytuacji,
wjakiejsięznalazłam.Dom,przedktórymstałyśmy,był
idealnymdopełnieniemmojejgodnejpożałowania
egzystencjiwostatnimczasie.Łopiańskawykrzywiła
twarzwgrymasie,którywedlejejzamysłumiałimitować
uśmiech,pożegnałasiępośpiesznieiodjechała,
pozostawiającposobietumankurzu.
Stanęłamsamotnieprzedkutąbramą.Byłazamknięta
nakłódkę,dużąiciężką,któranatlelekko
przerdzewiałychprętówodbijałasięblaskiem
charakteryzującymnowerzeczy.Włożyłamklucz,jeden
zwieluznajdującychsięnadziwacznymbreloku
wręczonymmiprzezpaniąTeresę,iprzekręciłam.Wtedy
zgłośnymrykiemsilnikapodjechałinnysamochód.Wtej
ciszyporanka,mąconejchwilamiszumemdrzew
iświergotemptaków,jegodźwiękzabrzmiałniczym
syrenawremizie,rozdzierającaspokójzłowróżbną
przepowiedniąkataklizmu.Odwróciłamsiępośpiesznie
inieconerwowo.ZakierownicąsiedziałpanKądzior,
właścicielfirmytransportowej,ipoinformowałmnie,
żemojemebledotrąpoweekendzie,ponieważwjego
samochodzieciężarowymurwałsięwahaczczyteżinna
część,którejbrakuniemożliwiałpodróż.Jęknęłam
wduchuipomyślałam,żejeślitapczanikzesłużbówki
zniknąłodczasu,gdyostatnirazgotamwidziałam,
spędzęnocwsamochodzie.Kolejnyczłowiek,który
sprawiłmitegodniazawód.Pierwszy,panMaciejak,
mistrzremontówwszelakich,odłożyłwizytacjęwmoim
nowymdomunanastępnytydzień.Ajadiabelnie
potrzebowałamsięczymśzająć.
Skrzydłobramyzaskrzypiałoniczymwrotadobram
piekielnych,płoszącptactwoskrywającesięwgałęziach