Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
L
ydiaszłaprzezlas,wypatrujączwierzyny.
WybrałasięwgóryotaczająceHallasholm
ipodążająckrętymiścieżkami,wydeptanymiprzez
zwierzęta,szukałatropówiinnychśladówichobecności.
Słyszała,żewokolicypojawiłsięodyniec,aledotejpory
nieznalazłażadnychdowodównapotwierdzenietych
pogłosek.
Podczaspoprzedniejwyprawyodkryłaprostąmyśliwską
chatęwysokowgórachitampostanowiłazatrzymaćsię
nanocleg.Dachwkilkumiejscachbyłdziurawy,takwięc
pierwszepopołudniepoświęciłananaprawęuszkodzeń,
uszczelniłateższparywdrewnianychścianach.
Najwyraźniejoddawnanikttutajniezaglądał.
Uporawszysięzremontem,wniosłabrońdośrodka,
wymieniłaprzegniłesznurkiwmateracuipostawiła
naogniustaryzniszczonyczajnik.Płomienierozjaśniły
wnętrzechatywesołymmigotliwymblaskiem.Nawet
teraz,latem,nocewgórachbyłyzimneikiedywiatr
zacząłświstaćwokółchaty,Lydiaszczerzecieszyłasię,
żemożeogrzaćsięprzyogniu.
Zauważyła,żepoprzednimieszkańcywyryliswoje
imionanabelkach.Przesunęłaponichpalcem.Wszystkie
wyglądałynadośćstare.
Arn.Johann.Detmer
.Jedno
zimion,widniejącenaprzeciwnejścianie,zpewnością
niebyłoimieniemskandyjskim.Wdodatkunienależało
domężczyzny.Wpatrywałasięwniezciekawością.
Evanlynpowiedziałagłośno.Zastanawiałasię,kim
mogłabyćowaEvanlynicoturobiła.