Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Mijałykolejnedni,asztormnietraciłnasile.
–Jakdługomożetrwaćtakapogoda?–spytałStig
Thorna.Członkowiezałogisiedzieliskuleni,szukając
wątpliwejochronywzagłębieniumiędzyławkami,
owinięciwbrezentowepłachty,którejednakniewiele
dawaływzetknięciuzszalejącymiżywiołami.HaliStig
staliprzysterze,Halzaciskałręcewokółrumpla,Stigzaś,
naszerokorozstawionychnogach,byniestracić
równowagi,podpierałprzyjacielaramieniem.Haljuż
odwieludniniezaznałporządnegoodpoczynku.Odczasu
doczasupodnaciskiemStigaiThornazgadzałsięoddać
nachwilęrumpeliłapałkrótkiedrzemki.Ale
najdrobniejszazmianawruchułodziczyuderzeniefali
niezgodnezestałymrytmemsprawiały,żenatychmiast
zrywałsięnarównenogi,chwytałsteriznówprzejmował
kontrolęnad„Czaplą”.
Thornuniósłgłowęispojrzałwszareniebo,poktórym
mknęłychmury–iodrazupożałował,bopodwpływem
ruchustrużkalodowatejwodypociekłamupokarku.
–Nawetwieledni–odparł.
–Jużminęłowieledni–zauważyłJesper.Thornspojrzał
naniego,tymrazemporuszającciałemznajwyższą
ostrożnością,byuniknąćkolejnegoniechcianego
prysznica.
–Nototygodni–powiedział.–Razprzeżyłemsztorm,
którytrwałponaddwatygodnie.
–Takgwałtownyjakten?–spytałStefan.
PonamyśleThornpotrząsnąłgłową.Izaklął,bowtym
samymmomenciekolejnaporcjawodyspłynęłamupod
ubranie.