Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jegosłowazacisnęłysięnamoimsercuniczympięść.
Wyrzuciłamjezgłowyiwróciłamdoświętujących
napagórkach.Każdykroksprawiałmiwiększątrudność,
niżkiedyszłamdorezydencji.
Byłojużpolunchuizaczęłysiętańce.
Dostrzegłamgo,jakczekanaskrajujednegozkręgów,
obserwująckażdymójruch.
Idącwjegostronę,strzelałamspojrzeniemtonatrawę,
tonatłumfae,tonagrupkęmuzykówwydobywających
takżywąmuzykęzbębnów,skrzypekipiszczałek.
Nieśmiała,niepewnałania.
Kiedyśtesamedźwiękiotrzeźwiłymnieisprawiły,
żetańczyłamitańczyłamażdoutratytchu.Terazbyły
jedyniekolejnymorężemwmoimarsenale.Stanęłam
przedTamlinem,spuściłamwzrokizapytałamłagodnie:
–Zatańczyszzemną?
Ulga,szczęście,nikłycieńtroski.
–Tak–odparłszeptem.–Tak,oczywiście.
Pozwoliłammupoprowadzićsiędożywegotańca,
kręcićmnąiwywijać.Innizbieralisięwokół,byzachęcać
nasokrzykamiioklaskami.Tańczyliśmy,tańczyliśmy
itańczyliśmy,ażpotspływałstrużkąpomoichplecach.
Starałamsięnadążyć,utrzymaćuśmiechnatwarzy,
pamiętaćośmianiusięnagłos,podczasgdymojedłonie
znajdowałysiętużprzyjegogardle.
PojakimśczasiemuzykaspowolniłaiTamlin
dostosowałdoniejrytmnaszegotańca.Obserwującynas
faeodzyskalizainteresowanieswoimipartnerkami.
–Dzisiajrano…–wymruczał.–Czywszystko
wporządku?
Poderwałamgłowę.
–Tak.Janie…Niewiem,cosięstało,aletak.Czy
Iantha…mamizazłe?
–Niewiem.Niespodziewałasiętego…Niesądzę,żeby
potrafiłasobiedobrzeradzićzniespodziankami.
–Powinnamjąprzeprosić.
Oczymubłysnęły.
–Zaco?Możetobyłobłogosławieństwo.Magiawciąż
zaskakujenawetmnie.Jeślijestztegopowoduzła,tojej