Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak.Niejesteśjużpodejrzany.Chodzi
ouzupełnieniezeznań.Okręgowychciałmiećwinnego,
stądtencałycyrk.
–Sąsiedziikoledzywpracymyślą,żejestemjakimś
seryjnymmordercą...Mojażonajużwie,żemiałem
romans...
–Bomiałeś.
–Tak,miałem!–Danielpodnosigłos,alepochwili
sięuspokaja.–Aleztymwszystkimniemamnic
wspólnego!
–Przyjdźjutrorano.–Prokuratorwstajezkrzesła
iwychodzi,nawetsięnieżegnając.
Danielnadalstoiprzyoknieiobserwujeplacprzed
urzędem,czeka,ażHukwyjdziezbudynku.Tramwaje
trąbiąnerwowonawlekącychsięśrodkiemulicy
turystów.Bezdomnywyłudzapapierosyodubranych
wkrótkiespódniczkistudentek.Krótkiespódniczki.Huk
pojawiasięwzasięguwzroku.„Przyszedłtuosobiście
tylkopoto,żebyzobaczyć,jakdrżąmiręce.Nie
mapewnieżadnychpodejrzanychopróczmnie”,myśli
Daniel,„żadnychsensacyjnychpostępówwśledztwie,
awszyscyprzecieżczekająnaniejakchorzyodcięci
odkroplówek.Tymsięstałem,padliną,nadktórąHuk
będziekrążyłjaksęp”.Prokuratorzaparkowałvolvo
podrugiejstronieulicy.Wymieniakilkazdań
zestrażnikamimiejskimi,którzyzabieralisięjuż
dozakładaniablokadynakoła,iodjeżdża.Danielsiada
przybiurkuichowatwarzwdłoniach.